sobota, 28 września 2013

Rozdział XXV część 1

W momencie zetknięcia Laery z wilkiem, wydarzyło się coś niesamowitego. Niebo rozbłysło blaskiem pioruna, a zwierze? Nikt go nie widział. Zniknęło tak szybko jak się pojawiło. Tylko gdzie zniknęło? To nie był zwykły wilk. Dlaczego zwierze weszło w dziewczynę? Tego nie wie nikt. Jedynie Laera upadła jakoby miała się już nigdy nie obudzić...
-Fasmer, idzie burza, a Laery wciąż nie ma.-Odparła Shae zasmucona dość długą nieobecnością dziewczyny.
-Nie martw się, pewnie zaraz przyjdzie.-Pocieszył ją mężczyzna.-Wiesz, że jest nieobliczalna-Dodał i zaśmiał się. Shae jedynie uśmiechnęła się. Czuła, że coś jest nie tak.
Siedzieli razem przy ognisku, gotowi do podróży. Brakowało jedynie Laery.
-Wiesz co? Ja idę jej poszukać.-Powiedziała stanowczo i wstała powoli.-Mówiła, że zaraz wraca. Nie ma jej od dobrej pół godziny.-Rzuciła i ruszyła przed siebie.
-Czekaj, pójdę z tobą!-Zawołał za nią Fasmer.
-A kto popilnuje naszych rzeczy?
-Zaraz rzucę tarcze ochronną-Odrzekł.
Odsunął się trochę od rzeczy i wyszeptał coś pod nosem. Wokół ich tymczasowego noclegu pojawiła się jakby bańka, która sprawiła, że ich rzeczy znikły.
-No. Możemy ruszać.-Powiedział przecierając ręce. Shae tylko spojrzała na niego i nic nie mówiąc udała się przed siebie.
-Nie widać jej-Odrzekła po chwili wędrówki.
-Dopiero co wyruszyliśmy... tam dalej jest polana. Dojdziemy do tego miejsca i zobaczymy co robić dalej-Odpowiedział dziewczynie i pokazał jej polane.
Shae spojrzała i zobaczyła klęczącą Laere.
-Spójrz, tam jest Laera!-Krzyknęła nagle i podbiegła na skraj polany. Fasmer po chwili stał obok niej. Przyglądali się razem sylwetce dziewczyny. Shae chciała zrobić krok, kiedy piorun uderzył w drzewo stojące obok nich. Mężczyzna w ostatniej chwili stworzył prawie przeźroczystą tarcze i uchronił ich od prawdopodobnie śmiertelnego porażenia.
W tym samym momencie Laera upadła na ziemie.
-To ona sprawiła, że ten piorun tu uderzył?-Zapytała przestraszona tym co się wydarzyło.
Fasmer zawahał się z odpowiedzią.
-Możliwe, że to ona. Ma potężną moc, ale to także mógł być po prostu wybryk natury. Chodźmy, może jej się coś stało?
Shae podbiegła do nieprzytomnej dziewczyny i obróciła ją na plecy.
-Nie oddycha. Fasmer zrób coś!-Krzyknęła ze łzami w oczach. Mężczyzna spojrzał bezradnie na rudowłosą i dotknął jej ramienia.
-Laero-Wyszeptał.-Laero, obudź się...
-Co ty robisz?! Jesteś magiem!
-Ale nie potrafię wskrzeszać ludzi!-Krzyknął jej prosto w twarz.-Nie jestem nekromantą, nie zrobię nic!
-Ona umrze-Wyszeptała. Pojedyncza łza spłynęła jej z oka.-Laero, nie rób mi tego. Proszę nie... to nie twój czas...
Rudowłosa dziewczyna leżała martwa. Umarła by jej nalijska część mogła się odrodzić jako osobne ciało które będzie w niej.
W jednej sekundzie otwarła oczy. Poderwała się na równe nogi.
-Laero ty...-Wykrzyknęła Shae, lecz nie dokończyła zdania, bo dziewczyna rzuciła się z warkiem na Fasmera. Jednym ruchem przyszpiliła go do ziemi, wpatrując się w niego rozwartymi oczyma, dusząc go.
Fasmer nie wiedział co się dzieje. Nawet się nie bronił. Wpatrywał się w atakującą, a zwłaszcza w jej oczy. Tęczówki dziewczyny były czarne jak noc.
Wydawać by się mogło, że nawet połyskują w nich gwiazdy. Z takim zachowaniem wyglądała strasznie. Jakby na prawdę chciała go zabić, lecz on w to nie wierzył.
-Zostaw go!-Krzyknęła Shae odciągając ją od mężczyzny.
-Puść mnie! Jest magiem!-Warknęła próbując się wyrwać.
W tym momencie Fasmer zrozumiał co się dzieje. Momentalnie, przestraszony odsunął się do tyłu i powstał na równe nogi, przybierając pozycje obronną.
-Laero, co się z tobą dzieje?-Zapytał drżącym głosem.-Laero to ja, Fasmer.
Rudowłosa słysząc głos maga, przestała się rzucać, lecz wciąż oddychała ciężko.
Mężczyzna podszedł do Laery i delikatnie dotknął ręką jej policzek. Zamknęła oczy i uspokoiła się.
-Możesz już mnie puścić-Odparła dziewczyna.
Towarzyszka momentalnie puściła dłonie, które rudowłosa natychmiast pomasowała.-Musiałaś mnie tak mocno trzymać?
-Wyrywałaś się i w ogóle... nie byłaś sobą.-Wymamrotała.
-Wybacz, coś dziwnego się wydarzyło...
-Jak to coś dziwnego?-Fasmer nagle się poderwał i włączył do rozmowy.
-Widziałam wilka, który... wszedł we mnie...
-Jak to wszedł?-Oburzyła się Shae-Wilki nie wchodzą w czyjeś ciało!
-No to wskoczył!
-Czekaj, czekaj. Mówisz, że wilk w ciebie wszedł?-Spytał zainteresowany mężczyzna. Dziewczyna odkiwnęła potwierdzająco głową.
Mag przez chwile zastanawiał się nad czymś, a gdy wpatrywał się w oczy Laery powiedział:
-Już wiem, co się stało!
Obydwie dziewczyny spojrzały badawczo na mężczyznę.
-Laero, powinnaś się cieszyć, ale zarazem smucić-Odparł. Gdy dziewczyna chciała już coś powiedzieć dodał-Dopełniło się część twojego przeznaczenia. Stałaś się rodowitym Nalijczykiem.
-To chyba dobrze?-Spytała Shae.
-W połowie, ponieważ jest też magiem i to nie byle jakim. Dlatego tak mnie nagle zaatakowała, ponieważ obudził się w niej nalijski instynkt. Oni tak mają. Jak są oko w oko z magiem to atakują bez pytania. Wszystko pisze w legendach, ale to nie czas na to.
-A w czym potrzebny był ten wilk?-Odezwała się zbita z tropu Laera.
-Nie każdy Nalijczyk jest rodowity. To kwestia silniejszego genu nalijskiego. Kiedy dominuje on nad człowieczym, w tedy jest się rodowitym Nalijczykiem, ale pamiętaj, że jest on recesywny. Dlatego jest mało rodowitych Nalijczyków.-Odetchnął na chwile i ciągnął dalej.-Każdy rodowity Nalijczyk ma swój ród z patronem. Może to być orzeł, niedźwiedź, wąż, ale tylko stworzenia naziemne. Laero w twoim przypadku to wilk.
-Skoro nalisjki gen jest dominujący, a u mnie wystąpił to co z moją mocą?
-Laero-Odparł.-Miejmy nadzieję, że się połączą. Inaczej będzie źle. Bardzo źle...
-Skąd ty to wszystko wiesz?-Wypaliła Shae.
Mag jedynie spojrzał na nią, nic nie mówiąc.-Rozumiem, rozumiem.-Dodała.
-No to trzeba znaleźć jak najszybciej kamienie mocy.-Podsumowała Laera.
-Więc ruszajmy!
-A jeszcze! Laero, jakiego koloru był ten wilk?-Zapytał zaciekawiony Fasmer
-Czarnego. Był taki... wyjątkowy.
-To pewnie dlatego twoje tęczówki są czarno-zielone.
-Co ty mówisz?! Czarnozielone?-Oburzyła się Laera. Wyjęła sztylet i przejrzała
się w nim.
-W sumie racja-Odparła zaskoczona.-Wyglądają magicznie...
-Odzwierciedlają twoją naturę, Laero. Jesteś wyjątkowa.-Powiedział i uśmiechnął się czarująco. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech i wsadziła za ucho kosmyk włosów, który spadł jej na oczy.


--------------------------------------------------------
Cieszycie się? Mam nadzieję, bo na prawdę trochę nawaliłam :D
Nie wiem kiedy nast. część mam trochę dużo nauki. 
PS. do gimbusów: jeśli narzekacie na to, jak to bardzo dużo musicie się uczyć to znaczy, że mało jeszcze wiecie o tym co was czeka w przyszłości... ;) ja chodzę spać o 21.30 :D

Obserwatorzy