piątek, 26 grudnia 2014

Zakończenie

Przyjacielu, dobrze, że wpadłeś! Autorka niestety ciężko zachorowała(na brak weny i nie wie kiedy wróci), ale poprosiła mnie bym w skrócie opowiedziała Ci jak przygoda Laery i jej dwójki przyjaciół dalej się potoczy. Kazała przekazać, że gdy tylko będzie czuła się lepiej, i da rade pisać, dokończy i opisze lepiej tą opowieść, lecz kiedy to się stanie? Chciała bym opowiedziała to w razie gdyby... no wiecie... już nie wróciła... żebyście nie byli smutni i źli....
Dobrze, więc na czym skończyła opowiadanie? Ahh tak, no przecież...
Laerze i Fasmerowi udało się dostać do podwodnej jaskini. Choć dziewczyna liczyła na magie i pomoc mężczyzny, musiała dostać się do kamienia sama. Omal nie spadając razem z wodą w otchłań udało jej się zdobyć przedmiot, który gdy tylko go dotknęła rozbłysk ciepłym niebieskim światłem.
Gdy powrócili na powierzchnie w oddali ujrzeli zbliżających się Nalijczyków. Fasmer zawołał więc swego smoka, który przyleciał już z Shae na grzbiecie. Udali się więc szybko do następnej krany gdzie w kamieniach Laera musiała poznać, który jest następną częścią kamienia mocy. nie było to łatwe, gdyż kamień wyglądał jak pozostałe kamienie i tylko osoba naprawdę potrzebująca mocy ujrzałaby zielona poświatę kamienia. Laerze się to udało, lecz Nalijczycy odnaleźli ich i gdyby nie czar ziemi, który stworzyła Laera trzymając kamień, mogliby zakończyć swoja przygodę raz na zawsze. Następnie polecieli do dawnego królestwa nalijczyków gdzie pośród law i skał ukrywał się czerwony kamień mocy. Było przez moment gorąco, lecz udało im się go zdobyć. Został więc im jeszcze jeden kamień i niestrudzeni Nalijczycy.
Gdy Fasmer, Laera i Shae dotarł na najwyższy szczyt najwyższych gór i znaleźli się w chmurach, wielką zagadką było odnalezienie wejścia do jaskini gdzie był ostatni kamień i połączenie wszystkich czterech kamieni. Shae, jak na spostrzegawczą dziewczynę przystało, wpadła przy pakiem do tej jaskini, "przypadkiem" wpadli też tam Nalijczycy, którzy chcieli zabić Laere. Dziewczyna jednak dzięki tragicznej walce i poświęceniu życia przez Fasmera połączyła kamienie i razem z Shae przeniosła się w czasie, z tym wyjątkiem, że Shae powróciła odmieniona do zamku, a Laera... znalazła się w czasach swojej matki. Easte nauczyła ja prawdziwych czarów i wiedziała, że może być dumna z córki, która połączyła w sobie najpotężniejsza magię świata i nalijską. Poznała także swojego ojca, który pokazał jej jak opanować emocje i przemienić się w wilka(sic! kobiety nalijki czasem są do tego zdolne!)
Dziewczyna używając swojej mocy przeniosła się w jej czasy i z Fasmerem oraz Caen wyruszyła potajemnie by zabić władce Nalijczyków. Gdy tam dotarła, ku wielkiemu zaskoczeniu spotkała swojego ojca, który był od 14 lat w więzieniu nalijskim. Fasmer i Caen wyprowadzili wszystkich więźniów z twierdzy, a Laera przemieniona w wilka pobiegła zniszczyć króla.
Rozpoczęła się walka, jak się okazało król także był czarodziejem i nalijczykiem lecz był zły i nie skrywał takiej mocy jak Laera. Po ciężkiej walce, dziewczyna ledwo żyła, ostatkiem sił włączyła resztki swojej mocy i połączyła ją z nalijską naturą co spowodowało, że władca nie był w stanie jej pokonać. Laera jednak nie zabiła króla, ale jako najpotężniejsza osoba na świecie była w stanie odebrać moc złemu władcy i zasiadła na tronie.
Jako władca rozkazała wprowadzić pokój i zakazała walk. Zjednoczyła całą ziemię i wszystkie krainy żyły w pokoju. Sprawiła, że mroczne zakamarki świata nie straszyły już i były od tamtego czasu zamieszkiwane przez ludzi, gdyż Laera postarała się o to by ziemia była płodna i piękna.
Utworzyła szkoły i uniwersytety, a wszyscy byli wobec siebie równi, czy to mag, czy Nalijczyk, czy zwykły człowiek..
Od tamtego czasu ludzie byli szczęśliwi i nikt nie chciał zmieniać tego co nastało/
Tak kończy się ta historia, drodzy słuchacze. Ah, no tak bym zapomniała, dobrze, że przypomnieliście. Na pewno chcecie wiedzieć co się stało z Fasmerem i Caen.
Caen została rektorem uniwersytetu magicznego, gdyż Erus zajął się prowincją Keethar i dobrze nią rządził(Laera stworzyła prowincje min. Keethar, Nalia). Fasmer zaś, ekhem, wyjechał z Laerą nieść pokój i pomoc na świecie. Podobno usadowili się gdzieś w górach i mieli trojkę dzieci, ale to tylko pogłoski.
Wielki mag, bo taki przydomek dostała Laera, chroniła pokoju i nigdy  nie pozwoliła by komuś stała się krzywda.
Słyszałam, że znalazła eliksir na nieśmiertelność, ale to inna historia.
Widzę, że nawet słuchałeś. Ciesze się, że mogłam przekazać Ci tę opowieść, mam nadzieję, że się nie zawiodłeś, a nawet jeśli, nie gniewaj się. Najważniejsze być zawsze radosnym i cieszyć się z życia.
                                                                       :)


------------------------------------------------------------------------
Dzięki, że byliście, przeczytaliście.
Chciałabym każdemu kto wszedł i pozostawił ślad podziękować z osobna, ale boję się, że kogoś pominę i mógłby się obrazić ;), dlatego wielkie dzięki każdemu kto to przeczytał :) przepraszam, że skończyło się tak, a nie inaczej i nie dokończyłam, ale wiecie, jak to w życiu czasem jest :/
Do zobaczenia w mojej następnej opowieści o Strażnikach ludzi
  • KLIK
  • ;) (pewnie też nie dokończę :P)
    Pozdrawiam gorąco
    Oliwia Loue
    PS. wstawiam ku radości wielu widok z mojego okna w pokoju, żebyście nie byli smutni i mi wybaczyli :)

    Rozdział XXVI część1

    -Laero... Shae...-Wyszeptał ktoś słodkim głosem, niczym pieśń syreny, która kusi pływających marynarzy. Laera uśmiechnęła się od nosem. Było jej nadzwyczaj dobrze. Od dawna nie czuła się tak wypoczęta.
    -Jeszcze chwilkę-Wymamrotała pod nosem.
    Ktoś silnymi rękami wziął ją w objęcia i podniósł do góry. Dziewczyna uśmiechnęła się. Może ktoś ją zanosi do ciepłego łóżeczka, przykryje kołdrą, utuli ją swym słodkim głosem... uchyliła lekko powieki. Zobaczyła znajomą twarz, czarne włosy, idealne rysy twarzy. Fasmer ją trzymał i miał zamiar coś z nią zrobić, tylko co? Zanim Laerze udało się skojarzyć fakty wylądowała w lodowatej wodzie.
    -Fasmer!-Warknęła pełna złości wstając z płycizny. Była po kolana w wodzie. Cała mokra.
    Mężczyzna uśmiechnął się i podniósł ręce w górę.-Nie Fasmer, nie! Nie zachowuj się jak dziecko! Nie rób mi teg...-Ostatniego słowa nie dokończyła. Potężna fala zalała ją zmuszając do oddalenia się jeszcze bardziej od lądu. Teraz stała już po pas w wodzie, ledwo opanowując się przed wybuchem. -Fasmer!-Wykrzyknęła.-jeszcze jeden taki wybryk, a może się to źle skończyć. Dla ciebie i dla mnie! -Tak?-Odpowiedział jej bo co mi zrobisz? I tak nie możesz czarować!-Wyśmiewał się z dziewczyny, która stała teraz jeszcze bardziej rozzłoszczona. -Opanuj się, to tylko głupi mag.-Powtarzała do siebie starając się uspokoić. Mag stworzył ze śmiechem kolejną falę, która sunęła w jej stronę. Tego było już za wiele. Oczy Laery zabłysły czarnym kolorem. Nalijska natura obudziła się w dziewczynie na dobre. Fasmer widział jak ogromna fala stworzona przez niego przesuwa się w stronę dziewczyny. Miał świetną zabawę. W końcu trzeba jakoś obudzić dziewczynę. Fala już zasłoniła ją całą i... zatopiła Laere? Nigdzie nie było widać dziewczyny. -Laero?-Krzykną zdezorientowany chłopak. A co jak ona nie umie pływać? Może robi sobie z niego żarty.-Laero nie rób sobie żartów, gdzie jesteś? -Za tobą-Odpowiedział mu damski głos, ale jakby nie należący do Laery. Mężczyzna odwrócił się i zobaczył ją. Jej oczy były nienaturalnie czarne, a wiatr który nagle zaczął wiać rozwiewał jej rude włosy. -L... L...-Wydukał przestraszony mag. Nie zdążył zrobić ruchu kiedy poczuł jak coś przygniata go i zaczyna dusić. Shae, która jeszcze przed
    chwilą oglądała to wszystko z rozbawieniem, teraz siedziała zaskoczona zachowaniem Laery. Gdy zobaczyła jak dziewczyna nienaturalnie szybko wbiła się pazurami... pazurami? Ona miała pazury! Bo rzeczywiście jej dłonie nie wyglądały już normalnie. Wbijając się swoimi pazurami w szyję Fasmera dusząc go przy okazji, musiała coś zrobić. Szybko podbiegła do pary i zrzuciła dziewczynę sama przygniatając ją swoim ciężarem, lecz była za lekka. Laera jednym ruchem odtrąciła ją od siebie i ruszyła na maga. Całe szczęście ten szybko się podniósł i utworzył wokół siebie przeźroczystą tarcze. Dziewczyna uderzała i napierała na mężczyznę, lecz gdy tylko na chwile osłabła ten sprawił, że korzenie związały jej ręce i nogi uniemożliwiając jej jakikolwiek ruch.
    Podszedł do niej i chciał ją dotknąć lecz ta uchyliła się szybko.
    -Przepraszam, naprawdę nie wiedziałem, że tak cię rozzłoszczę. Laero wybacz mi. Obiecuję, że już tak nie zrobie.
    -Nędzny mag!-Powiedział groźnie i splunęła na ziemie.
    Fasmer nie wiedząc co robić spojrzał na nią i... przytulił ją. Choć początkowo rzucała się na wszystkie strony, jakby ją ogień palił, po chwili uspokoiła się. Jej oczy znów przybrały zielonoczarnego odcieniu.
    Gdy mag poczuł, że dziewczyna jest już spokojna puścił ją i wyplątał z korzeni, którymi była związana.
    -Przepraszam-Wydukał.
    -Nie rób tak nigdy więcej!-Odparła zła.-Wiesz, że w każdej chwili mogę wybuchnąć, bo ty jesteś magiem, a ja nalijczykiem.-Fasmer speszył się. Jest dużo starszy od niej, a jednak po
    popełnia gorsze błędy niż ona.
    -Dobra, nie marnujmy czasu. Mamy misję do wypełnienia!-Powiedziała Shae przerywając coraz bardziej narastającą i dręczącą ciszę.
    -Właśnie, gdzie my jesteśmy?-Spytała Laera. Przecież zanim zasnęła wylecieli do Suiton. Czyżby już dotarli na miejsce? Dziewczyna rozejrzała się dookoła i z zaskoczeniem przyznała, że ze wszystkich stron otacza ich woda, a sami znajdują się na małej wysepce. Gdzieniegdzie z wody wyłaniały się pojedyncze wyspy, lecz zbyt małe były, by mogło na nich rozwinąć się jakieś życie.
    -Jesteśmy na Suiton!-Odparł dumnie Fasmer.
    -Taaa-Mruknęła Shae. Nie lubiła wody. Nawet nie potrafiła pływać. Kiedyś kiedy była mała wraz z rodzicami wypłynęła w morze, niestety złapał ich ogromny i przeraźliwy sztorm. Rozbili się na skałach. Cudem przeżyli, gdyż znaleźli ich jacyś ludzie, którzy pomogli im. Od tamtego czasu Shae boi się wypływać. Wzdrygnęła się lekko gdy przypomniała sobie o tym.
    -Shae, wszystko dobrze?-Spytała Laera widząc jej niechęć do wody.
    -Tak, tylko... nie lubie wody-Odparła smutno.
    -Zatem Shae z nami nie idzie-Powiedział Fasmer słysząc te słowa.
    -Jak to nie idzie?-Oburzyła się Laera.
    -Pierwszy kamień znajduje się pod wodą, a dokładniej w grocie pod wodą. Żeby tam się dostać musimy przepłynąć trochę...
    -To nikt tam nie idzie. Myślisz, że umiem oddychać pod wodą?-Przerwała mu zdenerwowana, mrucząc pod nosem o jego głupocie.
    Fasmer wziął głęboki oddech i powiedział:
    -A do czego jest magia?-Uśmiechnął się ironicznie.
    Dziewczyna spojrzała na niego wściekłymi oczami, ale po chwili się opanowała.
    -Spokojnie Laero, spokojnie-Powtarzała w duchu. Niestety odkąd obudziła się w niej nalijska natura, stała się bardziej zła dla Fasmera, choć zapewne tego nie chciała.
    -Co Laero, będziesz tak stać czy idziesz?-Zapytał czarodziej przerywając jej rozmyślanie.
    -No idę-Odparła niechętnie.
    -To ja tu zostanę i popilnuje rzeczy.-Powiedziała Shae i usiadła na ziemi opierając się o magicznego smoka.
    -Jakby coś się działo, mój smok ci pomoże-Odrzekł mag do Shae. Dziewczyna uśmiechnęła się i kiwnęła głową na znak, że zrozumiała.
    Fasmer razem z Laerą podszedł powoli no krańca wysepki i spytał:
    -Gotowa?
    -Tak, możemy tonąć-Odparła z uśmiechem towarzyszka.
    Czarodziej nie odparł nic. Skupił się na magi i na wodzie. Wziął głęboki wdech i podniósł ręce do góry. Woda jak za rozkazem uniosła się i wykonywała takie ruchy jakie jej Fasmer nakazał. Powoli okrążyła ich tworząc jakby bańke. Gdy skończył, chwycił dziewczynę za ręke i pociągnął za sobą.
    Laera zamknęła oczy gdy mężczyzna ją chwycił była przestraszona. Zaraz mieli skoczyć do wody. Skrzywiła się na myśl, że właśnie w tym momencie znowu będzie cała mokra... ale nic takiego się nie stało. Otworzyła jedno oko, potem z niedowierzania drugie. Znajdowała się pod wodą i płynęła w bańce, a wokół mijały ją różnokolorowe ryby.
    -Niesamowite-Szepnęła.
    -Niesamowite będzie to, co nas dopiero spotka-Odrzekł z uśmiechem Fasmer, który kierował bańką i wodą tak, aby prowadziła ich do ciemnej jaskini...

    Na tym niestety koniec
                                                            CDN... kiedyś...

    czwartek, 25 grudnia 2014

    Ehhhh...

    Tak sobie myślę, i myślę... właściwie nikt się już prawe nie interesuje tym opowiadaniem, ja mam słabą wene do tego, a jak już cos napisze to mnie osobiście się nie podoba ;( więc chyba już z tym opowiadaniem nic nie zrobie... może zaczne pisać nowe... może...
    co myślicie? bo ja już myślałam i nie mam już nic więcej do myślenia gdyż wszystko wymyślałam :P
    chyba zawieszam
    OL

    poniedziałek, 1 grudnia 2014

    Momencik

    Dobra, widzę, że już się 2 szablony pojawiły (jednak komuś zależy :P)
    no dobra poczekam na jeszcze jeden (bo ciężki wybór) i wstawię. Pisałam ostatnio coś, jednak uważam, że, no nie podoba mi się. Ma to być trochę <3 pomiędzy F a L, jednak no nie podoba mi się to co tam jest napisane :/
    No tak więc
    Do zobaczenia może już niedługo :)
    xo xo
    LO :P

    niedziela, 26 października 2014

    Rozdział XXVI część 1...

    ... pojawi się... gdy ktoś znajdzie nowy szablon, pasujący do tego opowiadania (najlepiej taki, który się nie rozjeżdża xd).
    Tak więc poszukiwany, poszukiwana zacna osoba, szczęśliwy znalazca, szablonu. ;)
    Wpisujcie w komie linki do szablonów, a ja wtedy wpisze nowy rozdział ;P
    Liczę na min. 2 szablony, inaczej ni ma rozdziału :/
    Pozdrawiam C:

    wtorek, 23 września 2014

    Taam tarara tam! Czyli jeszcze żyje!

    Tak sobie jakoś minął luty, potem , marzec, kwiecień, maj... czerwieclipiecsierpień i 3/4 września, aż w końcu tamtaradam! Daje znać, że zyje, dalej jestem tylko jak to już jest z tym światem od tych paru miesięcy czegoś mi tu tak jakby brakuje...hmmm... w... www... wwwwww.. wee... ah! weny! no tak!
    O daaawna nic nie pisałam(he he he, aż zapomniałam hasła do blogspota xd) i nie wiem jak to teraz będzie. Z weną jest ciężko (jak większość z Was wie), ale w końcu mam komputer na własność w pokoju  już takiego trudu nie sprawia mi dodanie notki! ;)
    Przez te parę miesięcy nauczyłam się przynajmniej trochę bawić html'em, poczytywałam dużo Waszych blogów, nauczyłam się mnóstwa rzeczy w szkole(tak! naprawde!).
    I dochodząc do sedna rzeczy - to od Was czytających zależy, czy coś się tu będzie dziać.
    Mogę COŚ pisać, ale nie wiem czy mi się uda. Chciałabym wiedzieć w ogóle, że ktoś to czyta i jest tu od czasu do czasu... i czy ma jakieś propozycje nt. tego bloga. Bo ja sama nie wiem co robić ;)
    Liczę na wasze komentarze.
    Pozdrawiam OL :)  
    PS. I w ogóle chciałabym zmienić szablon bo ten jest strasznie rozjechany, a nie da się nic z tym zrobić... Jakieś pomysły/szablony? :p

    piątek, 3 stycznia 2014

    Rozdział XXV część 2

    Gdy doszli na miejsce postoju wzięli swoje rzeczy i stanęli, aby obmyślić plan.
    -Aby Laera mogła czarować, musi zebrać cztery fragmenty kamieni. Gdy się połączy, obudzą w posiadaczu uśpioną moc.-Powiedział Fasmer instruując dziewczyny.
    -A zwykłym ludziom? Co dałby?-Spytała ciekawsko Shae.
    -Nic bo tylko mag z uśpioną mocą może połączyć kamienie.
    Shae speszyła się, a Fasmer lekko uśmiechnął, gdyż wiedział, że Shae mogłaby z chęcią posiąść moc.
    -Wracając. Każdy fragment kamieni jest ukryty na czterech stronach świata. Trzeba je zdobyć po kolei w ustalonym ciągu. Pierwsza jest kraina wody, następnie ziemi, ognia i powietrza. Każdy kamień oczywiście odzwierciedla jeden żywioł. Nie gwarantuje, że będzie łatwo.-Podsumował swoją opowieść i rozglądnął się po zaskoczonych minach dziewczyn.
    -Czyli teraz zaczynamy od krainy Suiton?-Odezwała się w końcu Laera po chwili ciszy.
    Mag potwierdził to kiwnięciem głowy. Shae też coś chciała powiedzieć, ale Fasmer był szybszy.
    -Suiton niestety znajduje się daleko stąd i stracilibyśmy dużo czasu na wędrówkę. Zapraszam was na mojego smoka!-Odparł i uśmiechnął się.-Odsuńcie się trochę-Dodał.
    Wyciągnął szybkim ruchem ręce przed siebie, po czym wyszeptał coś pod nosem. W tym momencie jego dłonie okalała jakby chmurka tysiąca kolorów, które latały jak szalone wokół jego palców.
    Mag powolnie przybliżał swe dłonie do klatki piersiowej, by efektownie je złączyć a następnie wyrzucić magiczną chmurę przed siebie.
    Laera i Shae z niedowierzaniem wpatrywały się jak z kolorów wyłania się potężny smok.
    Był on na tyle duży by przenieść trzy osoby na swym grzbiecie.
    Fasmer zadowolony podszedł do smoka i przejechał ręką po jego łbie na znak przyjaźni.
    Kolorowy smok polizał go swoim wielkim jęzorem po twarzy. Mężczyzna zaśmiał się i wszedł na jego grzbiet.
    -Chodźcie, nie mamy całego dnia!-Odparł do dziewczyn, które wielkimi oczyma wpatrywały się w smoka.
    -Znacie się?-Zapytała głupio Shae.
    -No jasne, przecież to mój smok! Znalazłem go jak był mały w pewnej jaskini w lesie. Od razu wyczułem, że jest magiczny. Za to, że go chronię, on mi służy.-Odrzekł z uśmiechem i machnął ręką aby wchodziły.
    Laera ruszyła pierwsza. Podeszła do łba by się przywitać, lecz gdy już wyciągała rękę aby go pogłaskać ten prychnął zniechęcony i odwrócił głowę.
    -Chyba cie nie lubi.-Powiedział Fasmer.
    -Wyczuwa we mnie nalijską krew...-Odparła smutnie i weszła na grzbiet.
    Smok polubił jednak Shae i przyjaźnie stęknął gdy ta usiadła na jego grzbiecie.
    -Trzymajcie się mocno!-Krzyknął mag.-Ruszaj!-Rozkazał, a smok rozpostarł swe ogromne skrzydła i wzbił się z ogromną prędkością w niebo.
    Laera nie zdążyła chwycić się rogu, wystającego z ciała smoka i w ostatniej chwili wtuliła się w mężczyznę.
    Fasmer nie powiedział nic tylko w pierwszej chwili był trochę zdezorientowany czemu dziewczyna tak mocno go ściska. Gdy smok już leciał wolniej dziewczyna zarumieniła się i szybko puściła maga.
    -Przepraszam...-Wydukała.
    -Nic się nie stało.-Odparł skromnie i spojrzał na ziemie. Szybko jednak odwrócił głowę, gdyż widok przypomniał mu okrutne czasy wojny.
    Cała ziemia była szara, jedynie dało dostrzec się pojedyncze spalone drzewa, które na tle szarości wyróżniały się swą czarną barwą.
    -Spójrzcie!-Odparła Shae wskazując palcem na ogromny zamek stający w oddali.
    -To Keethar?-Powiedziała niepewnie Laera wpatrując się w dal. Fasmer skinął głową.
    Zamek wyglądał jak ten z najgorszych koszmarów. Wieża Erusa była w połowie oderwana, a ściany podziurawione. Pomimo, że zamek był siedzibą Nalijczyków, wyglądał jakoby opuszczony. Nawet dach był zniszczony.
    Minęła prawie dekada od bitwy z Nalijczykami, a kraina nawet w małym stopniu nie odrodziła się. Wszystko obumarło, wszystko spowijała szarość i pył ze spalonych drzew, zniszczonych domów. Wszelkie zwierzęta powietrzne już dawno zdążyły uciec w najdalsze okolice krainy. Jedyne co przebijało głuchą ciszę był wiatr. I tak nie zanosił niczego dobrego. Z czasem gdy nie miał się już gdzie zatrzymać o drzewo czy dom, rozpędzał się do ogromnej prędkości i podnosił pył tworząc przez jakiś czas doszczętną ciemność.
    Lecieli przez parę godzin w prawie całkowitej ciszy. Właściwie nie ma co dużo mówić, gdy wokół panuje doszczętna mgła i prawie nic nie widać.
    Na horyzoncie pojawił się żółty blask. Fasmer widząc to uśmiechnął się ogromnie.
    -Widzicie?-Spytał uradowany.-Już prawie widać Suiton!
    Nikt mu nie odpowiedział, w połowie drogi dziewczyny postanowiły trochę zregenerować siły i ucięły sobie krótką drzemkę.
    -Ah te dziewczyny.-Mruknął pod nosem rozbawiony mężczyzna. 

                                                                                    *
    -Panie!-Wykrzyknął czarnowłosy mężczyzna, który wtargnął do ogromnej sali. Właśnie władca miał zamiar zabić przyprowadzoną przed tron kobietę. Jego stojąca pozycja sprawiała, że Pan wyglądał groźnie. Gdy spojrzał wściekle na przybysza ledwo powstrzymał się od rozerwania go na strzępy. Po raz kolejny ktoś przerywa mu zabawę. Wszystkie oczy zwróciły się w stronę przybysza, a kobieta mająca zaraz zginąć załkała lekko.-Panie!-Powtórzył.
    -Jak śmiesz przerywać mi?!-Warknął groźnie podkreślając ostatnie słowo. Mężczyzna klęknął i oddał hołd Panu.
    -Panie... nasi szpiedzy... zobaczyli smoka!
    -I z tym do mnie przyszedłeś?-Zapytał i zaśmiał się-Szpiedzy zobaczyli smoka i się wystraszyli?-Dodał śmiejąc się.
    -Nie Panie. Na smoku leciały trzy osoby...
    -Co?!-Przerwał mu i wstał .-Kto śmiał?
    -Prawdopodobnie to był Fasmer i...
    -Ten mag co nam uciekł?
    -Tak Panie, ale...
    -A więc czego chce? Znajdźcie go i zabijcie... nie. Lepiej przyprowadźcie go żywego.-Powiedział przerywając po raz kolejny swojemu wiernemu słudze i odwrócił się do niego plecami chcąc powrócić na tron.
    -Panie-Odparł mężczyzna stojący przed nim.-Na smoku leciały dwie dziewczyny. Prawdopodobnie to była córka Easte...
    W pałacu zapad
    zapadła głucha cisza. Nikt nie śmiał odezwać się ani słowem. Władca powoli odwrócił się do mówcy, który choć wcześniej spokojny, opanowany i pewny siebie zdawał relację, teraz niespokojny zaczął wiercić się w miejscu, a stróżki potu wyszły mu na czoło. Zdenerwował Pana tak bardzo, że już czuł jak zamykają go w zimnej, brudnej celi, lecz pan odwróciwszy się w jego stronę krzyknął tylko:
    -Przyprowadzić mi ich żywych! Natychmiast!-Nie trzeba było powtarzać po dwa razy. W jednym momencie połowa ludzi będących w ogromnej sali rozbiegła się, by wykonać rozkaz. Król zasiadł na tronie. Podparł ręką podbródek by przeanalizować w zastanowieniu to, co usłyszał. "Córka Easte" zabrzmiało w jego uszach... nie pozwoli by przeznaczenie się dokonało.


    ---------------------------------------------------------------
    No przepraszam, że nic tu nie było słychać od ok. 3 miesięcy...  mam w szkole 20 przedmiotów, więc jest co robić :P W porównaniu do niektórych innych szkół skończyłam semestr, a mam do tego punkty zamiast ocen (czyli skale punktową trzeba na 100% zrobić). Pomyślcie 3 miechy na przerobienie 20 przedmiotów (1h tygodniowo 30pkt, 2h - 50/80pkt, 3h - 90/100pkt).
    Teraz było trochę wolnego to coś nabazgrałam.
    Nie wiem kiedy nowy rozdział, może coś się trafi na ferie (za ok 2 tyg).
    Gratuluje wytrwałości, tym którzy wciąż to czytają...
    Dzięki za wszystko.

    Obserwatorzy