Noc,
wiosenna, ciepła, gwiazdy błyszczały na pięknym, granatowym niebie,
oświetlanym przez ogromny, srebrny księżyc. Pewien dom, stał na uboczu
drogi do potężnego zamku. Choć było późno w domu paliło się światło, a w
środku, można było dostrzec jakieś postacie.
-Prosze, nie uciekajmy-Powiedziała spokojnie kobieta siedząca w środku domu-Odkąd urodziłam ją, nikt nas nie szuka.
-Wiem,
wiem, ale to co mówią przejezdni o konfliktach z Nalijczykami naprawdę
mnie przeraża. Boje się że już niedługo stanie się coś złego, nie chce
stracić ciebie i córki.-Odpowiedział jej błagalnie. Wiedział, że jego
żona jest bardzo twardą, lecz ulegliwą kobietą, więc starał się ją
wszelkimi sposobami ubłagać-Jeden z przechodniów mówił mi, że Nalijczycy
nienawidzą magów, a gdyby tak wytropili cię, skończyłoby się to dla nas
naprawdę źle!-Podniósł ton głosu, podkreślając tym ostatnie słowa.
-Ciszej, proszę cię, przed chwilą utuliłam małą do snu.
-Dobrze, ale proszę cię jutro musimy uciec, choćby w las, ale jak najdalej stąd.-Odpowiedział jej już trochę ciszej.
-A co z naszym domem?
-Zostanie tu, po prostu weźmiemy wszystko i uciekniemy gdzieś daleko.
-Mamo, nie mogę zasnąć-Powiedział cichy głosik który wręcz niezauważalnie wszedł do pokoju.
-Widzisz
co zrobiłeś.-Powiedziała ostro matka dziewczynki.-Choć kochanie-Dodała
już słodkim, spokojnym głosem i wzięła ją na ręce. Wniosła małą do
pokoiku i położyła na łóżku.
-Śpij moja mała-Powiedziała cicho.
-Mamo,
przeczytasz mi znowu książeczkę o pięknej pani?-Zapytała mała
dziewczynka . Po długiej i męczącej rozmowie o aktualnej sytuacji, nie
było nic tak kojącego jak czytanie.
-Oczywiście moja słodka
księżniczko-Odpowiedziała słodkim głosem. Matka, podeszła do drewnianej
półki i wyjęła małą szarą książkę. Usiadła na krzesełku obok łóżka
córki, przysunęła do siebie średniej wielkości białą świece i zaczęła
czytać:
-Pewnego dnia, był sobie piękny zamek. Swoją wielkością i
potęgą był nie do przebicia. Rządziła nim piękna i dobroduszna królowa.
Pewnego dnia, zaszła w ciążę i urodziła piękną małą dziewczynkę. Wydawać
by się mogło, że wszyscy będą szczęśliwi, lecz przyszła armia złych
ludzi, która...
-Kochanie!-Wykrzyknął mężczyzna, który wtargnął do
pokoju dziewczynki i przerwał czytanie bajki-Musimy uciekać!
Nadchodzą!-Kobieta bez wahania, utuliła małą dziewczynkę w kołdrę,
wzięła jej ulubioną książkę i wraz z mężczyzną uciekła tylnymi drzwiami
wprost do lasu. Nagle zrobiło się jasno, matka, obejrzała się za siebie i
zobaczyła swój cały dobytek w płomieniach. Po chwili dobiegło ich
ujadanie psów. Ktoś ich gonił.
-Easte, uciekaj z córką jak najdalej!-Wykrzyknął mężczyzna.-Ja ich zatrzymam.
Kobieta stanęła i spojrzała na mężczyznę. Z chwili na chwilę, coraz bliżej były żółte światełka oraz głośne ujadanie psów.
-Uciekaj! Proszę cię ratuj się!
-Nie mogę, bez ciebie nie ide!
-Musisz,
uciekaj!-Kobieta, zapłakana, rzuciła się w bieg przez ogromy las. Nie
wiedziała czy mężczyzna zatrzymał pościg, ale była pewna że ktoś ją
jeszcze śledził. Nagle, znienacka w bark, wbiła jej się strzała. Kobieta
krzyknęła z bólu. Przed nią pojawiła się zamaskowana postać.
-Nigdzie
nie idziesz-Powiedział i gromko się zaśmiał. Wyciągnął z pochwy miecz i
już miał zadać kobiecie cios. Nagle wyszeptała coś i mężczyznę
pochłonęła ziemia. Kobieta wiedziała dobrze że właśnie pozbawiła
człowieka życia, co mogło sprawić że ponownie, po paru latach znów
obudzą się w niej ciemne moce, ale córka, którą trzymała w rękach dawała
jej spokój i ukojenie.
Kobieta usłyszała szum rzeki, pobiegła w
tamtą stronę, a gdy dobiegła przebrnęła przez nią omal nie tracąc życia.
Kiedy wyszła z rzeki, wiedziała że tam dalej psy jej już nie wyczują
więc spokojnie powędrowała przed siebie Po paru godzinach bezsennej
nocy, zaczęło świtać, a na horyzoncie ukazała jej się stara drewniana
chatka. Ledwo na siłach, dobiegła do niej i zapukała w drewniane drzwi.
Po paru minutach, kobiecie otworzył mężczyzna.
-Co się pani stało?-Zapytał zdezorientowany mężczyzna, patrząc na wycieńczoną kobietę.
-Proszę
pomóż nam-Wyszeptała kobieta i podała mu jej dziecko. Mężczyzna, nie
wiedząc co robić wziął dziecko i zawołał swoją kochankę. Jego żona,
wzięła kobietę pod rękę i zaprowadziła ją szybko na pierwsze lepsze
łóżko. Mężczyźnie kazała nakarmić dziecko. Napełniła wiadro wodą i
przemyła gorące czoło pół żywej kobiety.
-Proszę, zaopiekujcie się małą. Jest wyjątkowa. Zróbcie to dla mnie, prosze.-Wyszeptała leżąca kobieta.
-Nie możemy mieć dzieci.-Odpowiedziała jej.-Obiecuje ci, że zaopiekujemy się nią i wyrośnie z niej piękna dziewczyna.
-To
dobrze. Pamiętajcie, że nigdy nie jest za późno, aby ją szkolić.
Wychowajcie ją dobrze.-Wypowiedziała ostatnie słowa ze łzami w oczach i
powolnie opadła na łóżko.
-Nie żyje?-Zapytał mężczyzna który przed chwilą stanął w drzwiach.
-Niestety nie.-Odpowiedziała mu i obróciła się w jego stronę.-Została postrzelona. Strzała była zatruta.
-To pewnie znowu sprawka tych Nalijczyków.-Powiedział surowo.
-Co z dzieckiem?-Zapytała żona, aby zmienić temat. Nie lubiła, kiedy rozmawiali o przeciwniku.
-Śpi. To dziewczynka.-Odpowiedział.
-Ta
kobieta, przed śmiercią poprosiła, abyśmy się zaopiekowali
małą.-powiedziała z nadzieją że mąż się zgodzi.-Wiesz dobrze, że nie
możemy mieć dzieci! To nasza szansa!
-Zobacz-Mężczyzna podszedł bliżej do kobiety i podniósł jej prawą rękę, ukazując piękny pokręcony aż do ramienia tatuaż-To mag!
-I
co z tego? To dobry mag, jeżeli nic nie powiemy małej o magii, nawet
nie będzie podejrzewać kim jest!-Powiedziała jego żona
lekceważąco.-Wiesz dobrze, że nie możemy mieć dzieci. Ta dziewczynka
jest naszą szansą! Za parę lat nawet nie będzie wiedzieć że kiedyś jej
prawdziwa matka, była magiem.
-A co z ojcem dziecka? Co jeśli on też...
-Przecież
wiesz dobrze, że to niemożliwe.-Przerwała mu, ponieważ nawet nie
chciała dyskutować ze swoim mężem. Wiedziała dobrze, że dziecku
najlepiej będzie u nich.
-Zdarzały się przypadki, sama dobrze wiesz-Odpowiedział jej spokojnie.
-Prawda, ale nie znaczy to, że musimy ją porzucić. Ma dopiero 3 lata! Proszę cię-Powiedziała błagalnym głosem.
Mężczyzna przetarł ręką swoją krótką, szarą jak jego włosy bródkę i spojrzał na zmarłą. Westchnął cicho i powiedział:
-Dobrze,
ale nie chcę widzieć żadnej magii. Nigdy-Ostatnie słowo podkreślił
ostro, aby jego żona wiedziała dobrze, że nie należy z nim zadzierać.
Kobieta odetchnęła z ulgą i poszła do drugiego pokoju gdzie spała
dziewczynka.
-Jesteś piękna-Powiedziała cicho i podłożyła małej poduszkę pod głowę-Nazwiemy cię Laera.
-To piękne imię-Powiedział jej mąż który stał w drzwiach. Jego żona podeszła do niego i przytuliła się do jego piersi.
---------------------------------------------------------------------------------------
Wszystko to i więcej na corkamocy.bloog.pl
Jest to wersja testowa. Zastanawiam się, czy przenieść z blooga na blogspot, dlatego wstawiam szczyptę mojego własnego opowiadania :) Kto jeszcze nie czytał, mile widziany komentarz :P
Pozdrawiam
Świetne! Trafiasz do obserwowanych ;)A zauważyłam błąd w jednym zdaniu:
OdpowiedzUsuńWyszeptała kobieta i podała mu "jej" dziecko.- powinno być "swoje"
Prolog mi się bardzo podoba, już lecę do następnego rozdziału ;) Pozdrawiam i życzę weny.