środa, 20 lutego 2013

Wstęp

Noc, wiosenna, ciepła, gwiazdy błyszczały na pięknym, granatowym niebie, oświetlanym przez ogromny, srebrny księżyc. Pewien dom, stał na uboczu drogi do potężnego zamku. Choć było późno w domu paliło się światło, a w środku, można było dostrzec jakieś postacie.
-Prosze, nie uciekajmy-Powiedziała spokojnie kobieta siedząca w środku domu-Odkąd urodziłam ją, nikt nas nie szuka.
-Wiem, wiem, ale to co mówią przejezdni o konfliktach z Nalijczykami naprawdę mnie przeraża. Boje się że już niedługo stanie się coś złego, nie chce stracić ciebie i córki.-Odpowiedział jej błagalnie. Wiedział, że jego żona jest bardzo twardą, lecz ulegliwą kobietą, więc starał się ją wszelkimi sposobami ubłagać-Jeden z przechodniów mówił mi, że Nalijczycy nienawidzą magów, a gdyby tak wytropili cię, skończyłoby się to dla nas naprawdę źle!-Podniósł ton głosu, podkreślając tym ostatnie słowa.
-Ciszej, proszę cię, przed chwilą utuliłam małą do snu.
-Dobrze, ale proszę cię jutro musimy uciec, choćby w las, ale jak najdalej stąd.-Odpowiedział jej już trochę ciszej.
-A co z naszym domem?
-Zostanie tu, po prostu weźmiemy wszystko i uciekniemy gdzieś daleko.
-Mamo, nie mogę zasnąć-Powiedział cichy głosik który wręcz niezauważalnie wszedł do pokoju.
-Widzisz co zrobiłeś.-Powiedziała ostro matka dziewczynki.-Choć kochanie-Dodała już słodkim, spokojnym głosem i wzięła ją na ręce. Wniosła małą do pokoiku i położyła na łóżku.
-Śpij moja mała-Powiedziała cicho.

-Mamo, przeczytasz mi znowu książeczkę o pięknej pani?-Zapytała mała dziewczynka . Po długiej i męczącej rozmowie o aktualnej sytuacji, nie było nic tak kojącego jak czytanie.
-Oczywiście moja słodka księżniczko-Odpowiedziała słodkim głosem. Matka, podeszła do drewnianej półki i wyjęła małą szarą książkę. Usiadła na krzesełku obok łóżka córki, przysunęła do siebie średniej wielkości białą świece i zaczęła czytać:
-Pewnego dnia, był sobie piękny zamek. Swoją wielkością i potęgą był nie do przebicia. Rządziła nim piękna i dobroduszna królowa. Pewnego dnia, zaszła w ciążę i urodziła piękną małą dziewczynkę. Wydawać by się mogło, że wszyscy będą szczęśliwi, lecz przyszła armia złych ludzi, która...
-Kochanie!-Wykrzyknął mężczyzna, który wtargnął do pokoju dziewczynki i przerwał czytanie bajki-Musimy uciekać! Nadchodzą!-Kobieta bez wahania, utuliła małą dziewczynkę w kołdrę, wzięła jej ulubioną książkę i wraz z mężczyzną uciekła tylnymi drzwiami wprost do lasu. Nagle zrobiło się jasno, matka, obejrzała się za siebie i zobaczyła swój cały dobytek w płomieniach. Po chwili dobiegło ich ujadanie psów. Ktoś ich gonił.

-Easte, uciekaj z córką jak najdalej!-Wykrzyknął mężczyzna.-Ja ich zatrzymam.
Kobieta stanęła i spojrzała na mężczyznę. Z chwili na chwilę, coraz bliżej były żółte światełka oraz głośne ujadanie psów.
-Uciekaj! Proszę cię ratuj się!
-Nie mogę, bez ciebie nie ide!
-Musisz, uciekaj!-Kobieta, zapłakana, rzuciła się w bieg przez ogromy las. Nie wiedziała czy mężczyzna zatrzymał pościg, ale była pewna że ktoś ją jeszcze śledził. Nagle, znienacka w bark, wbiła jej się strzała. Kobieta krzyknęła z bólu. Przed nią pojawiła się zamaskowana postać.
-Nigdzie nie idziesz-Powiedział i gromko się zaśmiał. Wyciągnął z pochwy miecz i już miał zadać kobiecie cios. Nagle wyszeptała coś i mężczyznę pochłonęła ziemia. Kobieta wiedziała dobrze że właśnie pozbawiła człowieka życia, co mogło sprawić że ponownie, po paru latach znów obudzą się w niej ciemne moce, ale córka, którą trzymała w rękach dawała jej spokój i ukojenie.
Kobieta usłyszała szum rzeki, pobiegła w tamtą stronę, a gdy dobiegła przebrnęła przez nią omal nie tracąc życia. Kiedy wyszła z rzeki, wiedziała że tam dalej psy jej już nie wyczują więc spokojnie powędrowała przed siebie Po paru godzinach bezsennej nocy, zaczęło świtać, a na horyzoncie ukazała jej się stara drewniana chatka. Ledwo na siłach, dobiegła do niej i zapukała w drewniane drzwi. Po paru minutach, kobiecie otworzył mężczyzna.
-Co się pani stało?-Zapytał zdezorientowany mężczyzna, patrząc na wycieńczoną kobietę.
-Proszę pomóż nam-Wyszeptała kobieta i podała mu jej dziecko. Mężczyzna, nie wiedząc co robić wziął dziecko i zawołał swoją kochankę. Jego żona, wzięła kobietę pod rękę i zaprowadziła ją szybko na pierwsze lepsze łóżko. Mężczyźnie kazała nakarmić dziecko. Napełniła wiadro wodą i przemyła gorące czoło pół żywej kobiety.

-Proszę, zaopiekujcie się małą. Jest wyjątkowa. Zróbcie to dla mnie, prosze.-Wyszeptała leżąca kobieta.
-Nie możemy mieć dzieci.-Odpowiedziała jej.-Obiecuje ci, że zaopiekujemy się nią i wyrośnie z niej piękna dziewczyna.
-To dobrze. Pamiętajcie, że nigdy nie jest za późno, aby ją szkolić. Wychowajcie ją dobrze.-Wypowiedziała ostatnie słowa ze łzami w oczach i powolnie opadła na łóżko.
-Nie żyje?-Zapytał mężczyzna który przed chwilą stanął w drzwiach.
-Niestety nie.-Odpowiedziała mu i obróciła się w jego stronę.-Została postrzelona. Strzała była zatruta.
-To pewnie znowu sprawka tych Nalijczyków.-Powiedział surowo.
-Co z dzieckiem?-Zapytała żona, aby zmienić temat. Nie lubiła, kiedy rozmawiali o przeciwniku.
-Śpi. To dziewczynka.-Odpowiedział.
-Ta kobieta, przed śmiercią poprosiła, abyśmy się zaopiekowali małą.-powiedziała z nadzieją że mąż się zgodzi.-Wiesz dobrze, że nie możemy mieć dzieci! To nasza szansa!
-Zobacz-Mężczyzna podszedł bliżej do kobiety i podniósł jej prawą rękę, ukazując piękny pokręcony aż do ramienia tatuaż-To mag!
-I co z tego? To dobry mag, jeżeli nic nie powiemy małej o magii, nawet nie będzie podejrzewać kim jest!-Powiedziała jego żona lekceważąco.-Wiesz dobrze, że nie możemy mieć dzieci. Ta dziewczynka jest naszą szansą! Za parę lat nawet nie będzie wiedzieć że kiedyś jej prawdziwa matka, była magiem.
-A co z ojcem dziecka? Co jeśli on też...
-Przecież wiesz dobrze, że to niemożliwe.-Przerwała mu, ponieważ nawet nie chciała dyskutować ze swoim mężem. Wiedziała dobrze, że dziecku najlepiej będzie u nich.
-Zdarzały się przypadki, sama dobrze wiesz-Odpowiedział jej spokojnie.
-Prawda, ale nie znaczy to, że musimy ją porzucić. Ma dopiero 3 lata! Proszę cię-Powiedziała błagalnym głosem.
Mężczyzna przetarł ręką swoją krótką, szarą jak jego włosy bródkę i spojrzał na zmarłą. Westchnął cicho i powiedział:
-Dobrze, ale nie chcę widzieć żadnej magii. Nigdy-Ostatnie słowo podkreślił ostro, aby jego żona wiedziała dobrze, że nie należy z nim zadzierać. Kobieta odetchnęła z ulgą i poszła do drugiego pokoju gdzie spała dziewczynka.
-Jesteś piękna-Powiedziała cicho i podłożyła małej poduszkę pod głowę-Nazwiemy cię Laera.
-To piękne imię-Powiedział jej mąż który stał w drzwiach. Jego żona podeszła do niego i przytuliła się do jego piersi.


---------------------------------------------------------------------------------------
Wszystko to i więcej na corkamocy.bloog.pl
Jest to wersja testowa. Zastanawiam się, czy przenieść z blooga na blogspot, dlatego wstawiam szczyptę mojego własnego opowiadania :) Kto jeszcze nie czytał, mile widziany komentarz :P
Pozdrawiam

1 komentarz:

  1. Świetne! Trafiasz do obserwowanych ;)A zauważyłam błąd w jednym zdaniu:
    Wyszeptała kobieta i podała mu "jej" dziecko.- powinno być "swoje"
    Prolog mi się bardzo podoba, już lecę do następnego rozdziału ;) Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy