piątek, 26 grudnia 2014

Rozdział XXVI część1

-Laero... Shae...-Wyszeptał ktoś słodkim głosem, niczym pieśń syreny, która kusi pływających marynarzy. Laera uśmiechnęła się od nosem. Było jej nadzwyczaj dobrze. Od dawna nie czuła się tak wypoczęta.
-Jeszcze chwilkę-Wymamrotała pod nosem.
Ktoś silnymi rękami wziął ją w objęcia i podniósł do góry. Dziewczyna uśmiechnęła się. Może ktoś ją zanosi do ciepłego łóżeczka, przykryje kołdrą, utuli ją swym słodkim głosem... uchyliła lekko powieki. Zobaczyła znajomą twarz, czarne włosy, idealne rysy twarzy. Fasmer ją trzymał i miał zamiar coś z nią zrobić, tylko co? Zanim Laerze udało się skojarzyć fakty wylądowała w lodowatej wodzie.
-Fasmer!-Warknęła pełna złości wstając z płycizny. Była po kolana w wodzie. Cała mokra.
Mężczyzna uśmiechnął się i podniósł ręce w górę.-Nie Fasmer, nie! Nie zachowuj się jak dziecko! Nie rób mi teg...-Ostatniego słowa nie dokończyła. Potężna fala zalała ją zmuszając do oddalenia się jeszcze bardziej od lądu. Teraz stała już po pas w wodzie, ledwo opanowując się przed wybuchem. -Fasmer!-Wykrzyknęła.-jeszcze jeden taki wybryk, a może się to źle skończyć. Dla ciebie i dla mnie! -Tak?-Odpowiedział jej bo co mi zrobisz? I tak nie możesz czarować!-Wyśmiewał się z dziewczyny, która stała teraz jeszcze bardziej rozzłoszczona. -Opanuj się, to tylko głupi mag.-Powtarzała do siebie starając się uspokoić. Mag stworzył ze śmiechem kolejną falę, która sunęła w jej stronę. Tego było już za wiele. Oczy Laery zabłysły czarnym kolorem. Nalijska natura obudziła się w dziewczynie na dobre. Fasmer widział jak ogromna fala stworzona przez niego przesuwa się w stronę dziewczyny. Miał świetną zabawę. W końcu trzeba jakoś obudzić dziewczynę. Fala już zasłoniła ją całą i... zatopiła Laere? Nigdzie nie było widać dziewczyny. -Laero?-Krzykną zdezorientowany chłopak. A co jak ona nie umie pływać? Może robi sobie z niego żarty.-Laero nie rób sobie żartów, gdzie jesteś? -Za tobą-Odpowiedział mu damski głos, ale jakby nie należący do Laery. Mężczyzna odwrócił się i zobaczył ją. Jej oczy były nienaturalnie czarne, a wiatr który nagle zaczął wiać rozwiewał jej rude włosy. -L... L...-Wydukał przestraszony mag. Nie zdążył zrobić ruchu kiedy poczuł jak coś przygniata go i zaczyna dusić. Shae, która jeszcze przed
chwilą oglądała to wszystko z rozbawieniem, teraz siedziała zaskoczona zachowaniem Laery. Gdy zobaczyła jak dziewczyna nienaturalnie szybko wbiła się pazurami... pazurami? Ona miała pazury! Bo rzeczywiście jej dłonie nie wyglądały już normalnie. Wbijając się swoimi pazurami w szyję Fasmera dusząc go przy okazji, musiała coś zrobić. Szybko podbiegła do pary i zrzuciła dziewczynę sama przygniatając ją swoim ciężarem, lecz była za lekka. Laera jednym ruchem odtrąciła ją od siebie i ruszyła na maga. Całe szczęście ten szybko się podniósł i utworzył wokół siebie przeźroczystą tarcze. Dziewczyna uderzała i napierała na mężczyznę, lecz gdy tylko na chwile osłabła ten sprawił, że korzenie związały jej ręce i nogi uniemożliwiając jej jakikolwiek ruch.
Podszedł do niej i chciał ją dotknąć lecz ta uchyliła się szybko.
-Przepraszam, naprawdę nie wiedziałem, że tak cię rozzłoszczę. Laero wybacz mi. Obiecuję, że już tak nie zrobie.
-Nędzny mag!-Powiedział groźnie i splunęła na ziemie.
Fasmer nie wiedząc co robić spojrzał na nią i... przytulił ją. Choć początkowo rzucała się na wszystkie strony, jakby ją ogień palił, po chwili uspokoiła się. Jej oczy znów przybrały zielonoczarnego odcieniu.
Gdy mag poczuł, że dziewczyna jest już spokojna puścił ją i wyplątał z korzeni, którymi była związana.
-Przepraszam-Wydukał.
-Nie rób tak nigdy więcej!-Odparła zła.-Wiesz, że w każdej chwili mogę wybuchnąć, bo ty jesteś magiem, a ja nalijczykiem.-Fasmer speszył się. Jest dużo starszy od niej, a jednak po
popełnia gorsze błędy niż ona.
-Dobra, nie marnujmy czasu. Mamy misję do wypełnienia!-Powiedziała Shae przerywając coraz bardziej narastającą i dręczącą ciszę.
-Właśnie, gdzie my jesteśmy?-Spytała Laera. Przecież zanim zasnęła wylecieli do Suiton. Czyżby już dotarli na miejsce? Dziewczyna rozejrzała się dookoła i z zaskoczeniem przyznała, że ze wszystkich stron otacza ich woda, a sami znajdują się na małej wysepce. Gdzieniegdzie z wody wyłaniały się pojedyncze wyspy, lecz zbyt małe były, by mogło na nich rozwinąć się jakieś życie.
-Jesteśmy na Suiton!-Odparł dumnie Fasmer.
-Taaa-Mruknęła Shae. Nie lubiła wody. Nawet nie potrafiła pływać. Kiedyś kiedy była mała wraz z rodzicami wypłynęła w morze, niestety złapał ich ogromny i przeraźliwy sztorm. Rozbili się na skałach. Cudem przeżyli, gdyż znaleźli ich jacyś ludzie, którzy pomogli im. Od tamtego czasu Shae boi się wypływać. Wzdrygnęła się lekko gdy przypomniała sobie o tym.
-Shae, wszystko dobrze?-Spytała Laera widząc jej niechęć do wody.
-Tak, tylko... nie lubie wody-Odparła smutno.
-Zatem Shae z nami nie idzie-Powiedział Fasmer słysząc te słowa.
-Jak to nie idzie?-Oburzyła się Laera.
-Pierwszy kamień znajduje się pod wodą, a dokładniej w grocie pod wodą. Żeby tam się dostać musimy przepłynąć trochę...
-To nikt tam nie idzie. Myślisz, że umiem oddychać pod wodą?-Przerwała mu zdenerwowana, mrucząc pod nosem o jego głupocie.
Fasmer wziął głęboki oddech i powiedział:
-A do czego jest magia?-Uśmiechnął się ironicznie.
Dziewczyna spojrzała na niego wściekłymi oczami, ale po chwili się opanowała.
-Spokojnie Laero, spokojnie-Powtarzała w duchu. Niestety odkąd obudziła się w niej nalijska natura, stała się bardziej zła dla Fasmera, choć zapewne tego nie chciała.
-Co Laero, będziesz tak stać czy idziesz?-Zapytał czarodziej przerywając jej rozmyślanie.
-No idę-Odparła niechętnie.
-To ja tu zostanę i popilnuje rzeczy.-Powiedziała Shae i usiadła na ziemi opierając się o magicznego smoka.
-Jakby coś się działo, mój smok ci pomoże-Odrzekł mag do Shae. Dziewczyna uśmiechnęła się i kiwnęła głową na znak, że zrozumiała.
Fasmer razem z Laerą podszedł powoli no krańca wysepki i spytał:
-Gotowa?
-Tak, możemy tonąć-Odparła z uśmiechem towarzyszka.
Czarodziej nie odparł nic. Skupił się na magi i na wodzie. Wziął głęboki wdech i podniósł ręce do góry. Woda jak za rozkazem uniosła się i wykonywała takie ruchy jakie jej Fasmer nakazał. Powoli okrążyła ich tworząc jakby bańke. Gdy skończył, chwycił dziewczynę za ręke i pociągnął za sobą.
Laera zamknęła oczy gdy mężczyzna ją chwycił była przestraszona. Zaraz mieli skoczyć do wody. Skrzywiła się na myśl, że właśnie w tym momencie znowu będzie cała mokra... ale nic takiego się nie stało. Otworzyła jedno oko, potem z niedowierzania drugie. Znajdowała się pod wodą i płynęła w bańce, a wokół mijały ją różnokolorowe ryby.
-Niesamowite-Szepnęła.
-Niesamowite będzie to, co nas dopiero spotka-Odrzekł z uśmiechem Fasmer, który kierował bańką i wodą tak, aby prowadziła ich do ciemnej jaskini...

Na tym niestety koniec
                                                        CDN... kiedyś...

1 komentarz:

  1. Bardzo ciekawe opowiadanie, świetny blog! :) Zapraszam też do mnie: https://www.fryzomania.pl/category/meble-kosmetyczne Może znajdziesz coś dla siebie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy