sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział XXIV część 2

Kiedy dziewczyny już ochłonęły po zabiciu dzika, postanowiły ugotować mięso, a resztki gdzieś daleko wynieść, na pastwę drapieżnych zwierząt.
-Wiesz Laero, niedaleko stąd widziałam mały strumyczek. Może tam się przeniesiemy i w ogóle...-Zapytała Shae, kiedy rudowłosa próbowała rozpalić ogień.
-To całkiem dobry pomysł. Przynajmniej się przemyje.-Odparła.-Prowadź.
Razem pozbierały wszystkie swoje rzeczy i powolnym krokiem ruszyły w stronę rzeczki.
Laera z każdym krokiem przysłuchiwała się lasu. Czuła, że ktoś je śledzi, tylko nie wiedziała z jakiego miejsca.
Po paręnastu minutach chodu, dziewczyny dotarły nad mały strumyk. Rozłożyły wszystkie potrzebne rzeczy na ziemi, w tym jedzenie, które zaraz miało być gotowe. Brakowało tylko ognia.
-Przynieś trochę więcej chrustu. Ja poszukam jakiś lepszych kamieni do rozpalenia.-Odparła Laera. Jej towarzyszka ruszyła w las.
Dziewczyna podeszła do strumyka i przemyła twarz wodą. W końcu, po tylu przeżyciach mogła odpocząć.
Shae przechadzała się po lecie w poszukiwaniu suchych patyków. Gdzieniegdzie były idealne, czasem leżały mokre, ale udało jej się zebrać odpowiednią ilość.
Kiedy wracała, usłyszała gdzieś za sobą, trzask łamanej gałązki. Automatycznie stanęła i obróciła się dookoła, aby nakryć obserwatora. Nikogo nie zauważyła.
-Jest tu ktoś?-Powiedziała niepewnie drżącym głosem. Nikt nie odpowiedział. Odetchnęła z ulgą.-Może to ja, albo mi się przesłyszało.-Powiedziała do siebie, aby się pocieszyć, choć dobrze wiedziała i czuła, że ktoś ją cały czas śledzi.
Gdy doszła do swojego obozowiska, ujrzała Laere, która trzymała w ręku dwa kamienie i przyglądała się im uważnie.
-Widzę, że zaraz tym rozpalisz ogień-Odparła i rzuciła patyki w ustawiony na ziemi okrąg z kamieni
-Ta-Odprała od niechcenia i zaczęła iskrzyć ogień. Shae siadła naprzeciwko niej i uważnie przyglądała się kamieniom, które za nic nie chciały rozpalić ogniska.
-Coś nie idzie-Powiedziała sarkastycznie i uśmiechnęła się od ucha do ucha. Dziewczyna spojrzała na nią poważnie.
-Robiłam to już wiele razy. Patrz, jak mistrz rozpala ognis...
Nie dokończyła bo z iskry, która upadła na patyki, buchnął ogromny ogień.
Miał wysokość dwóch metrów i ogromną szerokość. Dziewczyny od razu się przesunęły do tyłu, ale ten rozprzestrzenił się za nie, zamykając je w ognistym kole.
-Szybko, przynieś wodę!-Krzyknęła Shae.
-Jak, przecież jesteśmy zamknięte!
-Ale to ty umiesz czarować!
-Wcale nie!-Droczyły się. Ich dyskusje przerwała postać, która przeszła przez ogień i weszła do kręgu.
-A więc mała kłótnia Nalijskich szpiegów?-Odparł człowiek i powolnym ruchem ręki sprawił, że ogień znikł. Laerze zrobiło się lepiej, kiedy ogień zgasł.
-O dzięki ci.-Powiedziała podchodząc do niego.
-Nie waż się do mnie podejść!-Warknął i podniósł ręce. Długie ostre korzenie wyrosły z ziemi i związały ręce oraz nogi obu dziewczyn.
-Dobrze ci poszło-Burknęła do Shae.
-Puść nas! Nic nie zrobiłyśmy!-Powiedziała rudowłosa i zaczęła się wyrywać.
-Nic nie zrobiłyście? Wredne ścierwo nalijskie!-Odparł agresywnie i splunął na ziemie.-I jeszcze jakie nie miłe, wyrywa się, chce walczyć. Macie to we krwi!
-Nie waż się tak mówić.-Krzyknęła.
-A co? Prawda boli?-Odparł słodko i podszedł do niej.-Jeszcze wysłali cie tu w szatach maga. Co, chcesz mnie szpiegować? Chcesz zostać moim sprzymierzeńcem, a potem mnie wydać przed waszego "pana"?
Mężczyzna gdy podszedł, wydawał się jej być znajomy. Miał czarną szatę, czarne włosy i czarne oczy. Jego lekki zarost dodawał mu powagi, a prawie nie widoczne zmarszczki uroku. Był wysoki, o idealnej budowie ciała. Wyglądał jak jakieś bóstwo w szacie maga.
-Co ty mówisz?-Zapytała nie wiedząc o co mu chodzi.-Nie jesteśmy żadnymi Nalijczykami!
-To co tu robicie? Widziałem jak polujesz. Tylko Nalijczycy są tak zręcznymi i dobrymi łowcami.
-Przecież nie mam szponów zamiast palców w ręce.-Broniła się przed fałszywymi oszczerstwami.
-Bo kobiety nie mają!
-O czym wy mówicie?-Spytała zdezorientowana całą sytuacją Shae.
-Nie odzywaj się!-Rozkazał człowiek. Dziewczyna speszyła się.
-Wypuść nas!-Łgała Laera.
-Zamknij się. Jak was wypuszczę, uciekniecie do Nalijczyków.
-Nie jesteśmy Nalijczykami!-Wykrzyknęła.
-Wszystko zdradza, że jednak tak.
-Jak mam ci to udowodnić?
-Nie potrzebuje dowodów.-Odparł i rozsiadł się obok nich przy ognisku.
-Powiedz choć jak się nazywasz.-Poprosiła.
-Po co ci to wiedzieć?-Odparł i prychnął.
-Przed śmiercią, chciałabym wiedzieć, komu dziękować za uśmiercenie.-Odrzekła sarkastycznie. Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem. Spodobała mu się ta dziewczyna.
-Mów mi Fasmer.-Powiedział, a Laera uśmiechnęła się.
-Co się tak uśmiechasz?
-Mówisz, że nazywasz się Fasmer.-Rzekła.-To się dobrze składa, bo cie szukałyśmy. Potrzebujemy twojej pomocy.-Dodała.
-A czemu niby miałbym ci pomóc?
-Bo nazywam się Laera-Powiedziała władczo, a Fasmer uniósł brwi.
-Nie wierze ci!-Odrzekł stanowczo i wstał z ziemi. Zrobił parę kroków przed siebie i kopnął małej wielkości kamień, który leżał zaraz przed jego stopami.
-Musisz uwierzyć. Widzisz tą dziewczynę?-Spytała i kiwnęła głową w stronę Shae.-To Shae.
Fasmer przez chwile przyglądał się dziewczynie.
-Tamta była klonem ciebie.-Odparł.
-Ale nie pamiętasz jak jej miałam odebrać moc? To ona, zwykła dziewczyna. Była zaczarowana, dlatego tak wyglądała.
-Jak mam ci w to uwierzyć? Każda dziewczyna teraz może być nią.-Wciąż stawiał na swoim i nie dawał przekonać się, że to jednak Laera jest przez niego uwięziona.
-To jak mam ci to wyjaśnić? Nie widzisz? Mam rude włosy po matce Easte i część Nalijczyka po ojcu.
Fasmar wzdrygnął się na słowa o Easte.
-Załóżmy więc, że jednak jesteś Laerą, córką Easte.-Odparł po chwili.-Jak mi udowodnisz, dlaczego masz wciąż piętnaście lat, pomimo, że minęło dziewięć lat od naszego ostatniego spotkania?-Dodał i zaczął się dumnie wpatrywać w dziewczynę, jakby miał zwycięstwo w kieszeni.
-Kiedy odbierałam moc Shae, coś poszło nie tak. Chyba przeniosłyśmy się w czasie...
-To przez tan czar!-Odezwała się niespodziewanie towarzyszka Laery.
-Jaki czar?-Spytali równocześnie Fasmer i Laera. Dziewczyna wywróciła oczami.
-Kiedy pan nakładał mi ten czar, przez który byłam magiem, musiał przewidzieć, że będziemy chcieli odczarować to. Zapewne narzucił na mnie jeszcze klątwę, która sprawia, że przenosimy się w przyszłość-Powiedziała podekscytowana swoim odkryciem.-Dlatego tu jesteśmy teraz.-Dokończyła.
Laera i Fasmer nie odzywali się przez chwile.
-Jeśli jesteś Laerą, pokaż mi rubinowy naszyjnik, który odbiera moce.-Odezwał się mężczyzna zmieniając kompletnie temat.
-Jest pod szatą. Musisz mnie uwolnić to ci pokaże.
-Sam go zobaczę.-Odparł i podszedł do dziewczyny. Ich twarze były w minimalnej odległości od siebie. Laera czuła się bardzo niezręcznie, zwłaszcza, gdy mag zgrabnym ruchem ręki wyjął jej świecący naszyjnik.

-Oby uwierzył, oby uwierzył-Powtarzała w duchu.

--------------------------
Wydaje mi się, że rozdział długi jest :)
Jade już jutro w Bieszczady i wracam dopiero 17. Wybaczcie nieobecność.
PS. Nie bójcie się skomentować :)

10 komentarzy:

  1. Przyznaję się bez bicia, że nie przeczytałem na razie Twojego rozdziału. Chcę poinformować, że jeśli chcesz jeszcze poczytać mojego bloga to mogę podrzucić Ci wersję roboczą kolejnego rozdziału, lecz nie jest ona doskonała.
    Jak coś to pisz mg93trojmiasto@gmail.com lub gg: 32380166

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bardzo mi się podoba :)Bardzo fajnie napisany :)
    Ten szablon jest świetny. Ta dziewczyna na nagłówku bardzo przyciąga uwagę :) Szkoda tylko że z tym rozjechaniem nie można nic zrobić, bo jakby nie było to psuje ogólny wygląd no ale trudno :)
    pozdrawiam i życzę udanego wypoczynku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nowy rozdział. Zapraszam.
    http://strazniczkajasmine.blogspot.com/

    PS. Świetny szablon.

    OdpowiedzUsuń
  4. [SPAM]
    Katherine Winetrop w swoim krótkim życiu zdążyła przeżyć odejście ojca, śmierć młodszego brata i szpital psychiatryczny. Teraz prześladuje ją sen, w którym otacza ją ciemność, a ziemia wali się dookoła niej. Podczas gdy do szkoły przychodzi tajemniczy chłopak, zaczynają się dziać coraz dziwniejsze rzeczy. Z kranu zaczyna sama lecieć woda, a rośliny rosną w zatrważającym tempie. Do tego coraz częstsze informacje o podpaleniach. Co się dzieje? I jaką rolę ma w tym Katherine?

    Zapraszam na najnowsze opowiadanie fantasy „Dziedzictwo Ziemi”.
    http://dziedzictwo-ziemi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Wreszcie doczekałam się Fasmera <3 :D Ciekawe czy uwierzy Laerze, mam nadzieję że tak. Akcja jest już dużo lepsza, widać że idzie ci coraz lepiej. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ohhh wspaniale, że znaleźli Fasmera, a raczej to on znalazł je ;))
    no patrzcie jaki on uparty i waleczny...
    mam nadzieję, że jednak uwierzy Laerze i pomogą sobie nawzajem ;p oby jej uwierzył, bo ohh nie wiem tak to co dalej
    ehhh zaskakujesz i bardzo dobrze ;))
    widzę znowu nowy szablon ? no nie powiem, bo przyciąga uwagę ;))
    buziaki i mam nadzieję, że wrócisz wypoczęta i opalona ;))
    she-and-he-together-forever.blogspot,.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny
    Zapraszam do mnie:
    http://lion-templates.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny blog, opowiadanie mnie wciągnęło, czekam na kolejne rozdziały ;D
    Zapraszam też do mnie :
    http://should-i-give-up.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział zarąbisty! No i jest Fasmer >.<
    Zostałaś nominowana do Liebster Awards. Szczegóły u mnie na wladczyni-mocy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Zostałaś nominowana do Liebster Awards. Szczegóły na http://krwawe-wspomnienia.blogspot.com w zakładce Nominacje

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy