Laera
powolnie biegła przez las, zwinnie przeskakując nad wystającymi ponad
ziemię korzeniami potężnych drzew. Wsłuchiwała się w odgłosy natury,
które dodawały jej chęci i siły do dalszej wędrówki.
Stanęła na chwilę pośród drzew, aby zaznaczyć punkt na jednym z wystających pni, obalonego przez wiosenne burze. Kiedy skończyła, na korze widniały dwie kreski w kształcie x. stąd dokładnie wiedziała ile jest do jej kryjówki, lecz nie miała pojęcia, jak daleko uda się na znalezienie zwierzyny.
Dziewczyna ponownie rzuciła się biegiem wprost przed siebie. Po niedługim czasie, zobaczyła małego brązowego misia bawiącego się w błocie czymś w kształcie przypominające duże kółko.
Dziewczyna, tak bardzo nie chciała go zabijać, ale zmuszona była do tego przez głód. Westchnęła pod nosem. Słysząc swoje burczenie w brzuchu, nie miała wyboru. Albo to małe zwierze umrze, albo to ona, z braku sił i pożywienia, zostanie zabita przez jakieś zwierze.
Laera cicho ominęła liście paproci, które lekko poruszone podnosiły się do góry, aby po chwili opaść ponownie na ziemie.
Przeskakując nad wystającym korzeniem, znalazła się wręcz zaraz za misiem. Zacisnęła mocno pięść na srebrzystym sztylecie i podniosła rękę do góry. Zawiał lekki wiatr, który poniósł zapach dziewczyny prosto na zwierzaka. Miś odwrócił się i cicho zaryczał na powitanie. Wpatrywał się w stojącą nad nim dziewczynę, swoimi pięknymi, czarnymi jak węgiel oczyma. Był zarazem przestraszony i ciekawy. Powolnie podniósł się z miejsca i podszedł do Laery wąchając jej ubranie, aby lepiej ją poznać. Dziewczyna ze łzami w oczach spuściła rękę w dół i podniosła małego brudnego niedźwiadka. Miś wyraźnie uśmiechnął się, zadowolony z uniesienia go do góry.
Miłość Laery i niedźwiadka, nie trwała długo. Zza pleców dziewczyny dobiegał głośny ryk innego zwierzęcia. Była to matka małego. Laera przestraszona postawiła niedźwiadka na ziemi i uścisnęła swój sztylet. Zwierze ponownie ryknęło i stanęło na tylnych łapach, gotowe do walki. Broniące swojego terytorium, oraz dziecka, opadło na przednią część swojego ogromnego cielska. Pognało wprost na przestraszoną dziewczynę. Laera stanęła dębem, nie wiedząc co ma robić. Dosłownie za chwile, pazury ogromnego niedźwiedzia wbiją jej się w ciało, a ona nawet nie śmie się ruszyć. Lecz nagle coś w niej zaiskrzyło, jakby pchnięta do przodu, dokładnie przygotowała się na atak. Zwierze machnęło ręką dosłownie parę
milimetrów od odchylającej się do tyłu dziewczyny. Zwierze ryknęło ze złości. Jak ona mogła go zignorować? Ominąć jego potężny cios? Niedźwiedź ponownie stanął na tylnych łapach pokazując że tak łatwo się nie podda.
Zwierze ponownie się na nią rzuciło-Kolejny chybiony cios.
Laera już nie była sobą. Teraz to ona stawiała tu warunki. Była łowcą, nie obchodził ją nikt inny, żaden szelest, pisk czy wycie. Teraz stała tylko ona i niedźwiedź. Potężny niedźwiedź, przewyższający ją wielkością i siłą dwa razy, rozwścieczony jej widokiem. Dziewczyna z uśmiechem, zachęcała zwierze do ataku. Była pewna swego.
Zwierze tym razem trafiło. Rozcięło pazurami część jej ubrania, tworząc ranę na lewej ręce dziewczyny. Laera nie spodziewała się tak szybkiego ataku, ze strony przeciwnika. Przewróciła się na ziemie krzycząc z bólu i chwytając się, za krwawiącą rękę.
Niedźwiedź był tym razem zadowolony. Jak na razie obezwładnił przeciwnika. Pozostał mu jeszcze tylko jeden cios, lecz Laera nie była sobą. Szybko chwyciła za leżący obok niej sztylet, który upadł w momencie ataku. Znalazła się pod zwierzęciem, które cały swój atak skierowało na twarz dziewczyny. Zwierze zabrało łapę i podniosło ją do góry, szykując zamach, który za kilka sekund uśmierci dziewczynę. Niestety, było za wolne. Laera wbiła sztylet w potężny tłów zwierzęcia, rozcinając go na brzuchu. Ciepła krew zwierzęcia wytrysła na dziewczynę. Ogromne ciało martwego niedźwiedzia, przygniotło ją, uniemożliwiając jej ruch na chwilę. Kiedy
w końcu, po paru minutach wygrazmoliła się spod niedźwiedzia, była już całkowicie sobą. Pamiętała walkę, lecz nie wiedziała jak się wtedy czuła, co robiła.
Westchnęła cicho spoglądając na nieżywe zwierze. Obróciła się parę razy, aby odszukać małego niedźwiadka, niestety nie znalazła go. Być może, nie była to jego matka. Możliwe iż Laera chciała zabić obiad potężnego niedźwiedzia.
Dziewczyna była wręcz cała sklejona od krwi martwego zwierzęcia.
-Dobrze, że obok jaskini, jest jakaś woda.-Pomyślała, wycierając czerwone palce o mokrą trawę.
Po chwili krótkiego odpoczynku, Laera wrzuciła ogromnego niedźwiedzia na barki i powędrowała z powrotem do miejsca spoczynku. Niedźwiedź był ciężki, to nie to co jelonek, czy dzik. Nie mogła ciągnąć zwierzęcia wystające ponad ziemie korzenie, mogłyby jeszcze bardziej spowalniać drogę powrotną, co spowodowałoby, jeszcze większe zagrożenie tym, iż jakieś inne zwierze ją zaatakuje.
Ledwo stąpając na nogach, dziewczyna dochodziła do małej jaskini. Kiedy znalazła się na miejscu, rzuciła niedźwiedzia na ziemie i wręcz upadła ze zmęczenia. Koń Laery, pytająco spojrzał na leżącą dziewczynę, mieląc zieloną trawę.
-Nie patrz się tak na mnie.-Powiedziała podnosząc głowę. Koń, jakby obrażony prychnął na dziewczynę i obrócił się do niej tyłem.
Po chwili krótkiego odpoczynku, dziewczyna powolnie podeszła do najgłębszego miejsca w strumieniu. Przemyła ręce i twarz, a następnie wskoczyła do lodowatej wody. Nie było tam głęboko, choć też nie było za płytko.
Woda sięgała Laerze do pasa.
Dziewczyna, powolnym ruchem, jakby chciała przedłużyć uczucie chłodu na swej skórze, ściągała swoje czerwone od krwi ubranie. Woda wokół niej, zabarwiła się na czerwono, lecz po chwili, kolor zanikł, odpływając wraz z nurtem strumienia. Ściągnęła wszystkie brudne ubrania (tak, że pozostała jej sama bielizna) i zanurzyła się do wody, wstrzymując na chwilkę oddech. Kiedy wreście odetchnęła, porządnie wyszorowała najbrudniejsze części swojego stroju, a następnie wyszła z wody i rozpaliła ogień, wcześniej nazbieranym drewnem. Sprawnie, jak przystało na porządnego myśliwego, zdarła brązową sierść niedźwiedzia. Przez przecięty brzuch zwierzęcia, wyciągnęła i położyła na kamieniach, obok jaskini narządy wewnętrzne, aby je wysuszyć.
Tłuszcz, oraz mięso niedźwiedzia, zaczęła gotować na ogniu, aż cudowny zapach pieczonego mięsa, rozniósł się po lesie. Dziewczyna, powolnie przeżuwała gorące jedzenie. Kiedy kończyła, słońce już zaszło i zaczęło powoli kropić, z ciemnej chmury unoszącej się nad głową Laery. Szybko schowała swoje ubrania do jaskini, gdzie powiesiła je na wystającej skalnej półce. Jej koń, został na dworze, ale to nie sprawiało mu większego znaczenia, ponieważ i tak od dawna powinna była go umyć. Dziewczyna rozsiadła się na kamienistym podłożu i wysłuchując szumu deszczu, zaczęła powolnie przeżuwać nie skończone jedzenie. Kiedy najadła się do syta, co prawda zostało jej parę kawałków mięsa, ale to nawet nic, po przesuszeniu jej matka coś z tymzrobi, podeszła po swoje już wysuszone ubrania, ubrała część, a drugą częścią przykryła się. Było już na pewno po północy, więc położyła się spać. Zasnęła strasznie szybko, ledwo zamknęła oczy, a zapadła w głęboki sen...
Stanęła na chwilę pośród drzew, aby zaznaczyć punkt na jednym z wystających pni, obalonego przez wiosenne burze. Kiedy skończyła, na korze widniały dwie kreski w kształcie x. stąd dokładnie wiedziała ile jest do jej kryjówki, lecz nie miała pojęcia, jak daleko uda się na znalezienie zwierzyny.
Dziewczyna ponownie rzuciła się biegiem wprost przed siebie. Po niedługim czasie, zobaczyła małego brązowego misia bawiącego się w błocie czymś w kształcie przypominające duże kółko.
Dziewczyna, tak bardzo nie chciała go zabijać, ale zmuszona była do tego przez głód. Westchnęła pod nosem. Słysząc swoje burczenie w brzuchu, nie miała wyboru. Albo to małe zwierze umrze, albo to ona, z braku sił i pożywienia, zostanie zabita przez jakieś zwierze.
Laera cicho ominęła liście paproci, które lekko poruszone podnosiły się do góry, aby po chwili opaść ponownie na ziemie.
Przeskakując nad wystającym korzeniem, znalazła się wręcz zaraz za misiem. Zacisnęła mocno pięść na srebrzystym sztylecie i podniosła rękę do góry. Zawiał lekki wiatr, który poniósł zapach dziewczyny prosto na zwierzaka. Miś odwrócił się i cicho zaryczał na powitanie. Wpatrywał się w stojącą nad nim dziewczynę, swoimi pięknymi, czarnymi jak węgiel oczyma. Był zarazem przestraszony i ciekawy. Powolnie podniósł się z miejsca i podszedł do Laery wąchając jej ubranie, aby lepiej ją poznać. Dziewczyna ze łzami w oczach spuściła rękę w dół i podniosła małego brudnego niedźwiadka. Miś wyraźnie uśmiechnął się, zadowolony z uniesienia go do góry.
Miłość Laery i niedźwiadka, nie trwała długo. Zza pleców dziewczyny dobiegał głośny ryk innego zwierzęcia. Była to matka małego. Laera przestraszona postawiła niedźwiadka na ziemi i uścisnęła swój sztylet. Zwierze ponownie ryknęło i stanęło na tylnych łapach, gotowe do walki. Broniące swojego terytorium, oraz dziecka, opadło na przednią część swojego ogromnego cielska. Pognało wprost na przestraszoną dziewczynę. Laera stanęła dębem, nie wiedząc co ma robić. Dosłownie za chwile, pazury ogromnego niedźwiedzia wbiją jej się w ciało, a ona nawet nie śmie się ruszyć. Lecz nagle coś w niej zaiskrzyło, jakby pchnięta do przodu, dokładnie przygotowała się na atak. Zwierze machnęło ręką dosłownie parę
milimetrów od odchylającej się do tyłu dziewczyny. Zwierze ryknęło ze złości. Jak ona mogła go zignorować? Ominąć jego potężny cios? Niedźwiedź ponownie stanął na tylnych łapach pokazując że tak łatwo się nie podda.
Zwierze ponownie się na nią rzuciło-Kolejny chybiony cios.
Laera już nie była sobą. Teraz to ona stawiała tu warunki. Była łowcą, nie obchodził ją nikt inny, żaden szelest, pisk czy wycie. Teraz stała tylko ona i niedźwiedź. Potężny niedźwiedź, przewyższający ją wielkością i siłą dwa razy, rozwścieczony jej widokiem. Dziewczyna z uśmiechem, zachęcała zwierze do ataku. Była pewna swego.
Zwierze tym razem trafiło. Rozcięło pazurami część jej ubrania, tworząc ranę na lewej ręce dziewczyny. Laera nie spodziewała się tak szybkiego ataku, ze strony przeciwnika. Przewróciła się na ziemie krzycząc z bólu i chwytając się, za krwawiącą rękę.
Niedźwiedź był tym razem zadowolony. Jak na razie obezwładnił przeciwnika. Pozostał mu jeszcze tylko jeden cios, lecz Laera nie była sobą. Szybko chwyciła za leżący obok niej sztylet, który upadł w momencie ataku. Znalazła się pod zwierzęciem, które cały swój atak skierowało na twarz dziewczyny. Zwierze zabrało łapę i podniosło ją do góry, szykując zamach, który za kilka sekund uśmierci dziewczynę. Niestety, było za wolne. Laera wbiła sztylet w potężny tłów zwierzęcia, rozcinając go na brzuchu. Ciepła krew zwierzęcia wytrysła na dziewczynę. Ogromne ciało martwego niedźwiedzia, przygniotło ją, uniemożliwiając jej ruch na chwilę. Kiedy
w końcu, po paru minutach wygrazmoliła się spod niedźwiedzia, była już całkowicie sobą. Pamiętała walkę, lecz nie wiedziała jak się wtedy czuła, co robiła.
Westchnęła cicho spoglądając na nieżywe zwierze. Obróciła się parę razy, aby odszukać małego niedźwiadka, niestety nie znalazła go. Być może, nie była to jego matka. Możliwe iż Laera chciała zabić obiad potężnego niedźwiedzia.
Dziewczyna była wręcz cała sklejona od krwi martwego zwierzęcia.
-Dobrze, że obok jaskini, jest jakaś woda.-Pomyślała, wycierając czerwone palce o mokrą trawę.
Po chwili krótkiego odpoczynku, Laera wrzuciła ogromnego niedźwiedzia na barki i powędrowała z powrotem do miejsca spoczynku. Niedźwiedź był ciężki, to nie to co jelonek, czy dzik. Nie mogła ciągnąć zwierzęcia wystające ponad ziemie korzenie, mogłyby jeszcze bardziej spowalniać drogę powrotną, co spowodowałoby, jeszcze większe zagrożenie tym, iż jakieś inne zwierze ją zaatakuje.
Ledwo stąpając na nogach, dziewczyna dochodziła do małej jaskini. Kiedy znalazła się na miejscu, rzuciła niedźwiedzia na ziemie i wręcz upadła ze zmęczenia. Koń Laery, pytająco spojrzał na leżącą dziewczynę, mieląc zieloną trawę.
-Nie patrz się tak na mnie.-Powiedziała podnosząc głowę. Koń, jakby obrażony prychnął na dziewczynę i obrócił się do niej tyłem.
Po chwili krótkiego odpoczynku, dziewczyna powolnie podeszła do najgłębszego miejsca w strumieniu. Przemyła ręce i twarz, a następnie wskoczyła do lodowatej wody. Nie było tam głęboko, choć też nie było za płytko.
Woda sięgała Laerze do pasa.
Dziewczyna, powolnym ruchem, jakby chciała przedłużyć uczucie chłodu na swej skórze, ściągała swoje czerwone od krwi ubranie. Woda wokół niej, zabarwiła się na czerwono, lecz po chwili, kolor zanikł, odpływając wraz z nurtem strumienia. Ściągnęła wszystkie brudne ubrania (tak, że pozostała jej sama bielizna) i zanurzyła się do wody, wstrzymując na chwilkę oddech. Kiedy wreście odetchnęła, porządnie wyszorowała najbrudniejsze części swojego stroju, a następnie wyszła z wody i rozpaliła ogień, wcześniej nazbieranym drewnem. Sprawnie, jak przystało na porządnego myśliwego, zdarła brązową sierść niedźwiedzia. Przez przecięty brzuch zwierzęcia, wyciągnęła i położyła na kamieniach, obok jaskini narządy wewnętrzne, aby je wysuszyć.
Tłuszcz, oraz mięso niedźwiedzia, zaczęła gotować na ogniu, aż cudowny zapach pieczonego mięsa, rozniósł się po lesie. Dziewczyna, powolnie przeżuwała gorące jedzenie. Kiedy kończyła, słońce już zaszło i zaczęło powoli kropić, z ciemnej chmury unoszącej się nad głową Laery. Szybko schowała swoje ubrania do jaskini, gdzie powiesiła je na wystającej skalnej półce. Jej koń, został na dworze, ale to nie sprawiało mu większego znaczenia, ponieważ i tak od dawna powinna była go umyć. Dziewczyna rozsiadła się na kamienistym podłożu i wysłuchując szumu deszczu, zaczęła powolnie przeżuwać nie skończone jedzenie. Kiedy najadła się do syta, co prawda zostało jej parę kawałków mięsa, ale to nawet nic, po przesuszeniu jej matka coś z tymzrobi, podeszła po swoje już wysuszone ubrania, ubrała część, a drugą częścią przykryła się. Było już na pewno po północy, więc położyła się spać. Zasnęła strasznie szybko, ledwo zamknęła oczy, a zapadła w głęboki sen...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz