sobota, 2 marca 2013

Rozdział XVI

-Jakiej szaty?-Spytała nie wiedząc o czym mówi dziewczynka.
-No przecież na krześle leży!-Odpowiedziała jej dość niekulturalnie jak przystało na dworskie zasady. Pewnie niedawno tu przybyła, wyciągnięta spod ubogiej rodziny.
Laera obróciła się i ujrzała długą, ciemno brązową szatę. Prawie identyczną co do dziewczyny. Laera ubrała ją powoli.
W szacie wyglądała pięknie. Przez moment poczuła się jak prawdziwy mag- Kaptur, duże rękawy, a na długość, strój sięgał prawie do ziemi.
-Wyglądasz cudownie.-Odparła Caen i uśmiechnęła się.
-Dziękuję, ty też.-Odpowiedziała jej.
Mała, ruszyła przed siebie, a Laera po zamknięciu drzwi zaraz za nią. Idąc nie wiadomo gdzie, podziwiała przepych który wypełniał cały zamek. Wszędzie obrazy, kwiaty, duże okna, dziwne szlaki na ścianach, dawały nieprawdopodobny urok takiemu miejscu.
-Jesteśmy.-Powiedziała Caen zatrzymując się przed ogromnymi drzwiami.
-Ale duże...
-Gdy wejdziesz, usiądź obok mnie. Siedzimy rangami więc wiesz, żebyś nie poszła do stołu dla "wielkich"-Odparła mała i lekkim ruchem ręki, nie dotykając drzwi, weszła do środka. Laera przez chwilę stała w milczeniu, po czym wzięła oddech i lekko pchnęła drzwi przed siebie.
Do jej nozdrzy, od razu doszły zapachy pieczonych, dobrze przyprawionych, mięs. Dziewczyna rozejrzała się po dużej sali i usiadła przy stoliku obok Caen. Gdy tylko to zrobiła, dało się usłyszeć szepty, ze stolika, w którym zasiadali najlepsi.
-Czemu oni tak szepczą?-Spytała niepewnie dziewczynę.
-Nie wiem, zazwyczaj tak nie robią.-Odpowiedziała jej także nie znając przyczyny szeptów.
Laera rozejrzała się dookoła stołu. Oprócz niej siedziało jeszcze przy nim dwie postacie podobne do małej. Dziewczyna wyróżniała się najbardziej z całej czwórki, zwłaszcza wzrostem i
kolorem włosów.
Przy stoliku, który był jeszcze piękniej zastawiony niż ten, przy którym siedziała Laera, debatowała jakaś dziesiątka dorosłych magów. Wszyscy z nich mieli piękne, niczym najciemniejsza z nocy, szatę. Uwagę przykuł jej jeden z nich. Był chyba tam najmłodszy. Miał ciemne, czarne, włosy. Dziewczynie wydawało się jakby już go widziała.
Przemyślenia przerwał jej młody mężczyzna, który (o dziwo) jak na swój wiek miał szare włosy. Wszedł on niczym największy mag (choć na takiego nie wyglądał) i skinieniem ręki uciszył wszystkich.
-Witajcie drodzy przyjaciele.-Powiedział. Gdyby głos także mu się zmieniał, Laera na pewno nie poznałaby, że to Erus.-Jesteśmy tu i robimy to samo codziennie, lecz dziś coś się zmieniło. Zawitał do nas nowy, potężny mag.
Nie zdarza się nam to codziennie. Zaprawdę cieszmy się albowiem każda nowa moc, to każda nowa zwyciężona walka z wrogiem!-Odrzekł gromkim głosem, zapierając dech w piersiach, każdemu słuchającemu. Laerze przeszły ciarki po plecach. Wiedziała dobrze, że to o niej mówi wielki mag.-Dlatego też w tym dniu powitajmy Laere!-Dodał, a gdy skończył, na wezwanie zaczęto bić brawo. Dziewczyna wstała i lekko dygnęła po czym ponownie zasiadła.
Erus zszedł z ambony i zasiadł na największym, najdostojniejszym krześle, przy stole dla najlepszych magów.
Gdy tylko to uczynił, do sali weszła masa ludzi niosąca przeróżne dania. Począwszy od zwyczajnych kawałków mięsa, skończywszy na żabich udkach, końskim mięsie, czy nawet ogonach byka.
Od razu po sali rozniósł się piękny zapach jedzenia, tak, że każdy nie mógł się doczekać, kiedy zrobi pierwszy kęs. Laerze, aż zaburczało w brzuchu. Oprócz paru małych kawałków mięsa przed wyjściem, nic nie jadła. Dlatego też, gdy tylko postawili wszystkie dania, wręcz rzuciła się na dzika postawionego tuż przed nią. W życiu nie pomyślałaby, że tak dużo może być na kolacje i, że potrafi tyle zjeść.
Punktem kulminacyjnym, był deser. Do sali wniesiono przeróżne ciasta. Wszystkie wyglądał jak namalowane. Dodatkowo także wniesiono inne przysmaki, na przykład skrzydła nietoperza w czekoladzie, czy węże z jabłkiem.
Po ogromnej uczcie, Laera wraz z innymi magami udała się do pokoi.
Po zamknięciu drzwi westchnęła cicho i rzuciła się na swoje nowe łoże.
Jednak po chwili błogiej ciszy, ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę-Odpowiedziała z lekką nutką znudzenia.
-Witaj Laero-Powiedział młody chłopak, gdzieś w jej wieku. Miał piwne oczy i ciemne kruczoczarne włosy. Wyglądał całkiem przystojnie.
-To ja, Erus.[he he he :P]-Dodał i cały urok pięknego chłopaka prysł.
-Witaj-Odpowiedziała i usiadła na łóżku w momencie kiedy mag wybrał sobie jeden z białych foteli.
-Musze z tobą porozmawiać-Odrzekł poważnie.-Podejrzewamy, że masz w sobie potężną moc. Musisz mi powiedzieć, kim byli twoi rodzice.-Dodał, a Laera przestraszyła się trochę jego powagi.
-Ja, ja nie wiem. Moja matka i ojciec to zwykli ludzie. Nie wiedziałam, że oni. Przecież w ogóle nie mają mocy...
-Nie pytam się o tych, z którymi mieszkałaś. Pytam o tych prawdziwych.-Odrzekł stanowczo z wręcz niesłyszanym zdenerwowaniem. Dziewczynie przeszły ciarki po plecach. Chciała mu powiedzieć o tym, jak ukazała jej się matka, lecz w głębi duszy coś jej mówiło, aby tego nie robiła.
-Nie wiem, nigdy jej nie widziałam.-Skłamała udając skruszenie.
-Szkoda, szkoda.-Odpowiedział jej niczego nie podejrzewając.-Więc powiedz, jak dowiedziałaś się o swojej mocy?-Zapytał podchwytliwie.
-Zaatakowano mnie i tak przypadkiem odkryłam moc.-Odrzekła spokojnie. Erus uniósł jedną brew wyżej, ukazując zaskoczenie.
-Tak? Jakiego czaru użyłaś?-Zapytał z przejęciem.
-Nie wiem, nie zrozumiałam wypowiedzianych słów. Wiem jednak, że wrogów bardzo mocno odrzuciło do tyłu.-Powiedziała. Wtedy mag jeszcze bardziej zaskoczony otworzył szerzej oczy i podniósł obydwie brwi w górę.
-Użyłaś czaru drugiego stopnia!-Odparł zarazem podekscytowany jak i zadziwiony.
-To źle?-Spytała przestraszona.
-Tak! Magom w twoim wieku trudno jest zrobić czar drugiego stopnia, a ty przypadkiem, bez wahania i do tego nic ci się nie stało, przy użyciu tego czaru!-Odpowiedział nie wiedząc co ma zrobić.
-Jak to możliwe?
-Nie wiem! Sam bym chciał to wiedzieć!-Odparł i zapanowała cisza, w której dało się słyszeć pomruki "Jak to możliwe?", "Skąd?", "Ile?", "Dlaczego wtedy?" krążącego po pokoju.
-Musimy jak najszybciej rozpocząć twoją naukę! Tak!-Powiedział fanatycznie, lecz po chwili się uspokoił.-Pewnie już poznałaś Caen. Jutro będziesz miała o dziesiątej medytacje. Ona cię zaprowadzi.-Dodał i pospiesznie wyszedł. Na korytarzu dało się słyszeć przez chwile "Wygramy te bitwę!".
Dziewczyna nie wiedziała co ma sądzić o tej rozmowie. Poza tym był bardzo zmęczona całym zaskakującym dniem.
Pospiesznie umyła się i przeczesała swe rudawe włosy. Wyścieliła swe piękne łoże i zatopiła się w miękkich puchowych poduszkach. Przykryła się jedwabistą kołdrą i zamknęła oczy. Jeszcze nigdy w życiu nie było jej tak wygodnie i dobrze. Poczuła się jak królowa. Zrobiło jej się trochę smutno, gdy pomyślała o rodzicach, lecz szybko odgoniła te myśli aby mogła spokojnie zasnąć. Tak też się stało. Nawet nie zauważyła, kiedy pochłonęła ją kusząca ciemność.
Obudziła się rankiem. Słońce wpadało do jej komnaty i rozświetlało cały pokój. Nieustanne pukanie w drzwi nie dawało jej spać. Rozciągnęła się na łóżku i rozejrzała się po pokoju. Uśmiechnęła się na chwile.
-Więc to nie był sen-Pomyślała zadowolona.
Pukanie do drzwi nie ustawało.
-Proszę.-Powiedziała. Wtem drzwi się otwarły i do pokoju wkroczyła mała Caen.
-Jesteś już gotowa? Za godzinę masz medytacje. A za chwile śniadanie.-Odparła.
-Śniadanie już? Poczekaj przed drzwiami, tylko się ubiorę i przemyje.-Powiedziała szybko, a dziewczynka wyszła z pokoju. Nie zajęło jej to dziesięciu minut, jak stała odświeżona w swojej brązowej szacie obok Caen.
-Idziemy?-Spytała.
-Tak, chodź. Teraz na śniadaniu nie musimy się wszyscy razem stawiać. Tylko na kolacji, ale wszystkiego się dowiesz.-Odpowiedziała jej i weszła do sali głównej.
Tak samo jak na kolacji, do jej nozdrzy doszło mnóstwo cudownych zapachów.
Zjadła więc chleb z miodem, oraz dziwnie przetworzone mleko w ser. Popiła to świeżym mlekiem na osłodę z miodem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy